×
Najpierw dokąd, potem którędy.

Najpierw dokąd, potem którędy.

„Czy nie zechciałbyś mi powiedzieć, którędy mam teraz iść?

-To zależy w dużym stopniu od tego, gdzie chcesz dojść – odpowiedział Kot.

Właściwie to mi wszystko jedno – rzekła Alicja.

-W takim razie obojętne, którędy pójdziesz – odpowiedział Kot z Cheshire.”

/ Carroll Levis „Alicja w krainie czarów”/

Większość ludzi potrafi dostrzec logikę w tym sposobie rozumowania i zapewne zgodziłoby się z książkowym Kotem z Cheshire, że jeśli nie wiesz dokąd chcesz dojść, trudno o właściwą drogę.

Zastanów się jednak przez chwilę, czy jest to równie oczywiste w odniesieniu do Ciebie i do Twojej życiowej, czy też zawodowej ścieżki.

Spotykam wiele osób, które chcą być bardziej efektywne, pracować szybciej, robić więcej, upchać w swój kalendarz jeszcze więcej zadań, ale zapytane, o to, czy są pewne, że kierunek, które obrały jest właściwy, potrzebują chwili do namysłu.

Często powtarzam, że w życiu można zajść bardzo daleko, tylko czasem okazuje się, że zupełnie nie o ten kierunek nam chodziło. 

Zwykle o naszej drodze życiowej, decydujemy w momencie, gdy o życiu jeszcze niewiele wiemy.

Mając 19 lat musimy zdecydować na jakie studia pójść i czy w ogóle. Otoczenie doradza, by wybrać tzw. zawód przyszłości, coś co da pewny, stały dochód, a najlepiej pracę na pełen etat od 8 do 16.

Ciężko jest jednak wybrać dobrą drogę w życiu, kiedy przy wyborze patrzymy na zewnątrz, a nie do środka.

Kiedy na studiach, albo tuż po graduacji, próbujemy znaleźć pracę, najpierw szukamy jakiejkolwiek. Tylko po to, aby się gdzieś zaczepić, zdobyć doświadczenie, a dopiero później rozejrzeć się za tą wymarzoną.

Moja praktyka pokazuje jednak, że o ile rzadko wykonujemy zawód wyuczony, to już praca, w której spędzimy pierwsze lata swojego zawodowego życia, często determinuje naszą dalszą zawodową przyszłość. Wiążemy się z branżą, czy konkretnym działem,  zwykle nieświadomie, na długie lata, a czasem na zawsze.

Gdzieś pomiędzy rzadko pada pytanie, czy to właściwa droga? Czy lubię tę branżę, tą konkretną pracę, czy wykorzystuję w niej swoje talenty?

O talenty zresztą nikt nie pytał. Wielu z nas nigdy się nie zastanawiało, do czego zostałem powołany. 

Powołany to może być ksiądz, a nie ja. 

Ja tymczasem wierzę, że każdy z nas jest powołany do odkrycia swoich mocnych stron i wykorzystania ich w pracy zawodowej, aby móc się spełniać służąc innym.

Jeśli jednak te górnolotne słowa do Ciebie nie przemawiają, to może przemówi fakt, że w pracy spędzamy prawie 1/3 życia (nie licząc nadgodzin ;)), a to oznacza, że więcej czasu spędzamy z kolegami z pracy, niż z własną rodziną.

W tym kontekście warto się zastanowić, czy to, co teraz robię mnie satysfakcjonuje? Czy chcę to robić do emerytury?

Jeśli nie, zacznij szukać nowego pomysłu na siebie.

Dla odmiany, tym razem zacznij od odpowiedzi na 3 poniższe pytania:

  1. W czym już teraz jestem dobry? Jakie są moje mocne strony i talenty?
  2. Co lubię robić? Kiedy zatracam się w działaniu do tego stopnia, że nie czuję upływu czasu, głodu, ani zmęczenia?
  3. Jakie problemy potrafię rozwiązać, w spełnieniu jakich marzeń mogę pomóc, za co ludzie będą chcieli mi zapłacić?

Pewnie będzie to wymagało odwagi, otwartości na zmiany, inwestycji w nowe kompetencje i przede wszystkim czasu, ale jeśli akurat o czas chodzi to powtórzę za Earlem Nightingalem:

„Nigdy nie rezygnuj z celu, tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu 

– czas i tak upłynie.”

Ja z zawodu jestem prawnikiem. Mam też za sobą okres pracy na stanowisku managerskim w branży ubezpieczeniowej, przekwalifikowanie oraz lata pracy w międzynarodowej korporacji. 

Przez długi czas moim zawodowym celem było zostać prezesem w wielkiej firmie. 

Dlaczego? 

Bo nie można zajść wyżej… ?‍♀

To była najgłupsza motywacja świata, ale byłam to gotowa przyznać dopiero po latach. Dziś taka motywacja jest mi obca.

Co zatem było punktem zwrotnym?

Kilka lat temu pojawił się na mojej drodze mentor – Maciej Stępa – który pokazał mi zupełnie inną drogę. Drogę, która tak idealnie łączyła wszystkie moje talenty, z tym co lubię robić i czego potrzebują ludzie, że zdecydowałam się zawrócić. Do dziś czuję podekscytowanie, gdy myślę o tym dniu.

Decyzja nie przyszła ani łatwo, ani szybko, ale w końcu zapadła. 

I nie, nie jest łatwo, ale na pewno warto. Wciąż jestem w procesie zmiany i budowania własnej firmy, ale pierwszy raz w życiu motywuje mnie nie to, aby dojść na szczyt, ale żeby iść tą drogą każdego dnia.

Jeśli dziś możesz stwierdzić, że wiesz dokąd zmierzasz i czujesz, że to właściwa droga, to z serca Ci gratuluję. Teraz skup się na tym, aby działać efektywnie. 

Jeśli jednak Twoja odpowiedź brzmi nie, to zacznij myśleć i działać w kierunku zmiany – warto <3

Dobrego tygodnia!

Anita Kowalska

PREZENT DLA CIEBIE

Pobierz Planer Tygodniowy i poukładaj swoje życie

Skoncentrujesz się na celu

Zadbasz o swoje kluczowe obszary

Nie zboczysz z obranego kursu

Zaplanujesz czas na odnowę w 4 obszarach

W życiu liczą się tylko chwile?

W życiu liczą się tylko chwile?

Czy potrafisz przywołać w pamięci, co dokładnie robiłeś 23 września 2018 roku? 

O ile nie brałeś wtedy ślubu, nie urodziło Ci się dziecko, albo nie jest to dzień Twoich urodzin, lub też nie zdarzyło się wówczas nic innego, co byłoby mocno zabarwione emocjonalnie – pozytywnie albo negatywnie – najprawdopodobniej w ogóle tego dnia nie pamiętasz.

Nie pamiętasz co robiłeś, jadłeś, oglądałeś, z kim się spotkałeś, a nawet tego, czy to był dobry dzień, czy nie.

Prawda jest taka, że w ogóle niewiele pamiętamy z naszego życia.

Można więc zadać sobie pytanie:

„Po co mam się tak bardzo spinać i starać, aby efektywnie wykorzystać czas każdego dnia, skoro i tak większości z tego nie będę pamiętać?”

Może trzeba powtórzyć za Ryszardem Riedlem – legendarnym liderem Dżemu, że w życiu piękne są tylko chwile i spuścić zasłonę rutyny na kolejne zwykłe dni?

Cóż, pewne jest to, że cokolwiek zdecydujesz się zrobić, czy postanowisz dać dziś z siebie wszystko, czy też pójdziesz po linii najmniejszego oporu, za miesiąc, czy rok i tak nie będziesz pamiętać tego dnia. Zapomnisz komfort i zapomnisz wysiłek. 

Czy to jednak oznacza, że nie ma znaczenia jak dzisiaj wykorzystasz swój czas?

O nie! 

Ma. I to fundamentalne.

Jest nawet takie powiedzenie, jeśli chcesz wiedzieć o czym myślałeś i co robiłeś rok temu, spójrz na swoje dzisiejsze rezultaty.

Co dziś zbierasz?

Czy podoba Ci się to, co zbierasz?

A jeśli nie, to wiedz, że przyczyna nie leży w genach, szczęściu, czy okolicznościach, ale w tym, co robiłeś przez ostatni rok. W tym, co wypełniało te tak zwane szare dni. 

To one w sumie, złożyły się na to, kim dzisiaj jesteś, na to, co masz, na to jacy ludzie Cię otaczają. Wreszcie na to, jak wiele pięknych chwil jesteś w stanie wykreować w swoim życiu.

Jeśli przez ostatni rok znajdowałeś czas na pielęgnowanie relacji, rozwój osobisty, budowanie swojego biznesu, wychowywanie dzieci, edukację, dbanie o kondycję fizyczną – to dziś zbierasz. 

Ten rok jest tu oczywiście umowny. Pokazuje jednak, że to, co zasiałeś, dziś urosło w Twoim życiu.

Mam więc dwie wiadomości – jedną dobrą, drugą złą.

Zła jest taka, że nie możesz zmienić owoców tego, co zasiałeś w przeszłości.

A dobra jest taka, że od dziś możesz siać inaczej.

Jeśli chcesz w przyszłości zobaczyć inne rezultaty – zmień działania.

Albert Einstein powiedział kiedyś „Szaleństwem jest oczekiwać innych rezultatów, robiąc ciągle to samo”

Zacznij od dziś.

Dziś ma znaczenie.

Dobrego tygodnia!

Anita Kowalska

PREZENT DLA CIEBIE

Pobierz Planer Tygodniowy i poukładaj swoje życie

Skoncentrujesz się na celu

Zadbasz o swoje kluczowe obszary

Nie zboczysz z obranego kursu

Zaplanujesz czas na odnowę w 4 obszarach

Marzyć trzeba dokładnie

Marzyć trzeba dokładnieWisława Szymborska

Odkąd pamiętam mój tata zawsze powtarzał, że trzeba marzyć. Nieważne jak absurdalną wizję roztaczałam przed nim będąc dzieckiem, a potem nastolatką, zawsze słyszałam to zdanie: „Tak jest! Trzeba mieć marzenia!” 

Nie wiem, czy to za sprawą tych właśnie słów, czy też z uwagi na to, że jestem zodiakalną rybą, ale przez całe swoje życie marzę. Marzę regularnie, z rozmysłem i z rozmachem! ;)

Kiedyś marzyłam o studiach jednych, drugich, trzecich. O dobrej pracy, awansie. Później o przeprowadzce do Warszawy, o egzotycznych wakacjach, własnej firmie. Teraz marzę o wyprawie na Islandię i obserwowaniu zorzy polarnej oraz nauce nurkowania. Większość z tych marzeń z czasem zamieniałam w cel, a cel w działanie, bo gdzieś pod skórą zawsze czułam, że tak jak powtarza mój mentor Jakub B. Bączek: „Marzenia się nie spełniają – marzenia się spełnia”.

Jako nałogowy marzyciel z ponad 30 letnim stażem, zawsze trudno mi było pojąć jak można w ogóle nie marzyć. Ale dopiero, gdy zostałam tutorem w AKADEMIA PRZYSZŁOŚCI i w podaniach dzieci, zamiast ich najskrytszych pragnień, widziałam systemowy opis – „Dziecko nie ma marzeń” – dotarło do mnie, że marzenia przeżywają kryzys.

Jeśli już kilkuletnie dzieci o niczym nie marzą, to co dopiero dorośli? A może dzieci nie mają marzeń, właśnie dlatego, że nie widzą, aby mieli je ich rodzice?

Marzenia napędzają, dodają energii, poczucia sensu i sprawczości. A każde spełnione marzenie to swoisty katalizator. Jeśli raz uwierzysz, że możesz coś wymarzyć i osiągnąć, to nabierasz odwagi, aby robić to na coraz większą skalę.

Nie wystarczy jednak mieć mglistą wizję, jak ma wyglądać nasze życie. Nie chodzi o odpowiedź w stylu „mogę chcieć” – mogę chcieć być bogaty, mieć dom z basenem i sportowe auto w garażu.

Jak miała podobno w zwyczaju mawiać Wisława Szymborska – „Marzyć trzeba dokładnie”. 

Jednym z najbardziej inspirujących ćwiczeń jakie znam jest zrobienie swego rodzaju mapy marzeń. 

Może któregoś wieczora, zamiast przeglądać social media i obserwować życie innych, warto byłoby się zastanowić jak ma wyglądać to moje i poszukać inspiracji?

Może warto byłoby odpowiedzieć sobie w końcu na te – jednocześnie -proste i trudne pytania:

Jak chcę, aby wygadało moje życie❓

Z kim chcę je spędzać❓

Kim chcę się stać❓

Co chcę przeżyć❓

Co chcę mieć❓

A następnie zebrać w jednym miejscu wszystkie zdjęcia, które – w Tobie tylko wiadomy sposób – odzwierciedlają odpowiedzi na te pytania. Wszak wszyscy wiemy, że obraz wyraża więcej niż 1000 słów. Czasem trudno nam opisać, czego dokładnie pragniemy, ale wystarczy rzut oka na obraz, aby poczuć emocje i zyskać jasność. 

Nawet jeśli nigdy tych zdjęć nie wydrukujesz i nie powiesisz w widocznym miejscu w domu, bo:

a. nie wierzysz w takie głupoty

b. nie masz 5 lat, aby się bawić w wycinanki

c. wstydzisz się pokazać swoje marzenia nawet najbliższym

To i tak ich poszukaj!

Możesz je sobie zapisać nawet w zaszyfrowanym folderze na komórce. Ważne, abyś mógł/a na nie od czasu do czasu zerknąć i poczuć przypływ energii do działania. 

Mapa to tylko forma. 

Treścią jest odnalezienie inspiracji i uchwycenie marzeń w ich możliwie najwyraźniejszej formie.

Dlatego Twoje zadanie domowe na ten tydzień to przynajmniej 30 minut zdrowego, niczym nieskrępowanego marzenia! ??❤

Dobrego tygodnia!

Anita Kowalska

W życiu liczą się tylko chwile?

Jak tworzyć flow w pracy?

Zapewne miałeś nieraz okazję doświadczyć stanu, w którym praca była czystą przyjemnością.

Płynęła wartko, lekko. Pochłonęła cię bez reszty niczym dobra książka, do tego stopnia, że nie czułeś głodu, upływu czasu, ani zmęczenia. Dzień pracy minął niczym kwadrans, a Ty chciałeś jeszcze! Byłeś maksymalnie produktywny, ale nie prowadziło to do wyczerpania. Wręcz przeciwnie, energia zdawała się cię nie opuszczać, jakbyś ładował się w miarę produktywnej pracy. Podobno dzieci w czasie snu nie śpią tylko się „ładują” ;) Tak samo jest wtedy, gdy doświadczasz „flow”.

Słowo „flow” z angielskiego oznacza przepływ. Mi ten stan najbardziej kojarzy się z wartkim strumieniem, który płynie nieprzerwanie, z lekkością, zainteresowany tylko tym, co tu i teraz.

„Złapać flow” to marzenie każdego twórcy. Z nim pisanie książki idzie gładko, a wszystko, co wyjdzie spod pióra, a raczej zostanie wystukane na klawiaturze, wydaję się być zaskakująco trafne, rzutkie i po prostu… dobre! Przechodzi bez poprawek i posuwa całą pracę nad książką naprzód. Za flow tęsknią artyści, choć częśniej powiedzą, że brakuje im „weny”. Na flow czekają również pracownicy korporacji, licząc, że sprawy zaczną im się palić w rękach, a „taczki” będą jakby lżejsze. Sensu też będzie jakby więcej. A czas pracy zleci zdecydowanie szybciej niż zwykle.

Pytanie jednak brzmi, czy na „flow” trzeba czekać, czy też „flow” da się zrobić?

Czy taki stan można wzbudzić?

Czy w każdej pracy sprawdzi się tak samo?

Czy trzeba kochać swoją pracę, aby doświadczać flow?

Jeśli te pytania brzmią dla ciebie ciekawie, to pod spodem znajdziejsz równie ciekawe odpowiedzi.

Z pytaniem, czy na flow trzeba czekać, jest trochę tak jak z pytaniem, czy warto czekać, aż nasze cele staną się rzeczywistością. Cóż, jeśli chcesz czekać, możesz czekać długo. Mało tego, możesz się nie doczekać. 

Cele się osiąga, marzenia się spełnia, a flow się tworzy.

Jak?

Oto kilka składników niezbędnych, by osiągnąć ten stan.

Po pierwsze uspokój umysł. 


Rozbiegane myśli, dzwoniące telefony, wibrujące powiadomienia, niepodjęte decyzje, niezałatwione sprawy, zmartwienia, przeszłość, przyszłość – to wszystko stoi na drodze do twojego flow.

Wyobraź sobie taflę jeziora w bezwietrzny dzień. Spokój. Słońce leniwie przeglądające się w lustrze wody. Otulające ciepełko, w piękne, wrześniowe popołudnie. Przyjemną ciszę, którą mącą jedynie odgłosy natury – śpiew ptaków, szum trzciny, ale i tak słyszysz je jakby przez szybę. Nikt nic od ciebie nie chce, nic nie dzwoni. Jeśli masz jakieś zmartwienia, w tej chwili nie zaprzątają one twojej głowy. Jesteś. Tu i teraz. Rozluźniony, spokojny. Twój umysł jest zrelaksowany, masz w nim przestrzeń. Możesz ją zapełnić czymkolwiek chcesz. 

Tu zaczyna się flow.


Czy jest ono możliwe na open space w międzynarodowej korporacji? Jest.

Czy możesz go doświadczać, gdy pracujesz nad rozliczeniem faktur, a nie nad nową powieścią kryminalną? Absolutnie tak.

Czy musisz kochać rozliczanie faktur? Nie! :)

Kluczem do spokojnego umysłu jest oczyszczenie go ze śmieci, terminów, spraw, które trzymasz w głowie.

Głowa to najgorsze miejsce, w której możesz trzymać wszystkie swoje zadania, plany, pomysły i decyzje do podjęcia. To dlatego czujesz się psychicznie zmęczony, przygnieciony nadmiarem zadań. Nie wiesz od czego zacząć. Nie potrafisz się skupić. Trudno ci zebrać myśli. Być może naszym dziadkom planer, kalendarz, czy aplikacja do zarzadzania zadaniami do niczego nie byłyby potrzebne, ale wątpie też, aby ich życie było tak wielowątkowe i dynamiczne jak nasze. Nowa rzeczywistość wymaga nowych narzędzi. Dlatego zorganizuj sobie zewnętrzyny system, który będzie pamiętał za ciebie. Przerzuć do niego wszystko, co kłębi się w twoje głowie. Oczyść ją i wykorzystaj wolną przestrzeń, na myślenie o tym, co robisz w tym momencie. Jeśli chcesz się nauczyć ode mnie jak stworzyć taki system zajrzyj tu. 

Na potrzeby tego artykułu i chęci skupienia się tu i teraz wystarczy, jak weźmiesz do ręki kartkę papieru i przelejesz na nią wszystko, o czym w tym momencie intensywnie myślisz lub starasz się nie zapomnieć. Jeśli miałeś się właśnie czymś martwić, zapisz to – pomartwisz się później. 

Kiedy już to zrobisz, wycisz telefon, zamknij się w sali konferencyjnej lub pokoju, a jeśli nie masz jak się schować, załóż słuchawki na uszy. Ja mam takie z funkcją wyciszenia otoczenia. Często zakładam je w miejscach, o których nigdy nie powiedzielibyśmy, że są ciche i spokojne. Nie włączam muzyki, mi osobiście przeszkadza w skupieniu, ale śmieje się, że „włączam ciszę”. Dobre słuchawki pozwalają mieć swój niewidzialny pokój na zawolanie, dokładnie wtedy, gdy najbardziej go potrzebujesz – prawie jak w Harrym Potterze ;) Znam jednak osoby, które stan maksymalnego skupienia osiągają nie dzięki ciszy, ale właśnie dzięki muzyce. Jeśli zawsze słuchasz tych samych piosenek, to w końcu zaczynają ci się kojarzyć z pracą. Stają się niejako sygnałem do wejścia w stan skupienia, w tryb pracy. Każdy z nas słyszał o playlistach do fitnessu, czy biegania, jeśli muzyka pomaga ci w koncentracji, może warto stworzyć specjalną playlistę do pracy?

No dobrze. Mamy już ciszę lub muzykę, która sprzyja pracy. Papier się martwi za nas, więc mamy też czysty umysł. Czas na skupienie.

Znam dwa najskuteczniejsze sposoby na oczyszczenie umysłu i wejście w stan skupienia. Szczerze mówiąc oba brzmią dość niedorzecznie, ale naprawdę działają.

Pierwsze poznałam na kursie szybkiego czytania i technik pamięciowych. Polega ono na wpatrywaniu się przez minutę w narysowaną, czarną kropkę… Wierz mi, wiem jak to brzmi. Zamiast kropki może to być równie dobrze twój długopis, obrączka, czy cokolwiek innego. Ważne, abyś przez minutę nie myślał o niczym innym. Tyko o tej rzeczy. Przeganiał wszystkie napływające, a raczej napierające myśli i wracał do czarnej kropki niczym kultowa „wańka wstańka”. Spróbuj, przekonasz się, że to wcale niełatwe, ale gdy wytrwasz do końca okaże się, że nie myślisz o niczym. I właśnie o taki stan nam chodzi. Jeśli doświadczyłeś choć raz medytacji, to mechanizm złapiesz w lot. Chcesz wypróbować? Pobierz kropkę tutaj.

Druga metoda jest jeszcze mniej kreatywna i odkryłam ją na pierwszym roku studiów, kiedy miałam się uczyć do egzaminów, a całe mieszkanie, wraz z oknami już lśniło czystością ;) Wtedy z pomocą przychodziła mi pewna gra. Nazywa się Saper. Kto urodził sie w latach 80, wie o czym mówię. Gdy do Polski zawitały pierwsze komputery z systemem operacyjnym Windows, wszystkie miały wbudowane dwie gry: Pasjansa i Sapera. Ja lubiłam Sapera, bo jeśli nie chciałam trafić na bombę, musiałam się maksymalnie skoncentrować, skupić tylko na grze i włączyć logiczne myślenie. To automatycznie sprawiało, że nie myślałam o niczym innym i to był mój krok do budowania koncentracji. Najpierw na grze, potem na nauce. Gdy przesiadłam się na Mac’a myślałam, że utracę Sapera bezpowrotnie. Jednak któregoś dnia odkryłam, że gra ma swoją wersję online. Sprawdź sam (link).

Jeśli żadna z powyższych metod cię nie przekonuje, to spróbuj 5-minutowych medytacji lub ćwiczeń na uważność, których pełno w sieci. Wszystko, co sprowadzi cię do „tu i teraz” się nada.

Drugim krokiem do flow jest działanie. 


Kiedy miałam 5 lat udzieliłam mojej mamie pewnej rady. Żadna z nas nie przypuszczała wówczas, że odkryłam właśnie – jak wielu przede mną i po mnie – świętego Grala motywacji. Kiedy w pewien sobotni poranek, jak co tydzień zabierałyśmy się za porządki, mojej mamie wyrwało się nagle: „Ależ mi się nie chce sprzątać!”, na co jej rezolutna córka odpowiedziała: „Mamo, zacznij, to Ci się zachce!”. 

Dopiero wiele lat później zrozumiałam, że to serio prawda i każde działania zaczyna się od przełamania niechęci, by zrobić ten pierwszy krok. Z zadaniami jest trochę tak jak chipsami lub folią bąbelkową. Jak już zaczniemy chrupać i strzelać, trudno przestać. To po prostu wciąga. Podobnie jest z każdym zajęciem. Wraz z działaniem idzie bowiem energia i chęć dokończenia zadania. Gdy siadam do kolejnego rodziału książki, zwykle nie mam weny i wcale mi się nie chce pisać. Mówię do siebie wtedy: „Ok, napisz tylko 3 zdania i to wszystko na dziś. Trzy zdania i serial na Netflixie”. Jak jednak możesz się domyślić, gdy przebrnę przez pierwsze trzy zdania, wpada Wena – nieco spóźniona ;) i piszę kolejne kilka lub kilkanaście stron. Możesz powiedzieć: „Ok, to pasja sprawia, że ostatecznie łapiesz flow”. Serio? Pomywać szczerze nienawidzę, ale jak sobie obiecam, że pomyję tylko talerze, a resztę zostawię na wieczór, to i tak zawsze kończy się tym, że niepostrzeżenie umyję wszystko. Sprzątanie też nie jest w TOP 10 moich życiowych przyjemności, ale jak już zacznę, nie mogę przestać. Spróbuj. 

Ludzie wiedzieli o tym od dawna, powtarzając: „co z głowy to i z myśli” i śpiewając, że „najtrudniejszy pierwszy krok”. Pamiętaj o tym, gdy następnym razem będziesz czekał na flow.

Zaczniesz to ci się zachce, ale musisz zacząć!

Chcesz mieć czas na to, co ważne? Zacznij inaczej planować.

Chcesz mieć czas na to, co ważne? Zacznij inaczej planować.

Czy masz czasami wrażenie, że Twoje życie to jeden wielki rollercoaster, a Ty żyjesz jedynie siłą rozpędu? Dni i miesiące zlewają się ze sobą i nie masz pojęcia, jak to się stało, że znów są wakacje? Czy zdarza Ci się nie mieć czasu, by przystanąć na chwilę i zweryfikować, czy w ogóle zmierzasz we właściwym kierunku?

Wiele z nas organizuje swoje dni, prowadząc kalendarz lub tworząc listy zadań do zrobienia na kolejny dzień. Zapisujemy na nich zadania, które chcielibyśmy wykonać i mamy nadzieję, że uda nam się znaleźć na nie czas. Słowo „uda” jest tu kluczowe, ponieważ lista zadań do zrobienia, pozbawiona wcześniejszej analizy, ma takie same szanse na terminowe wykonanie, jak wędrująca sterta ubrań do prasownia lub papierów do przejrzenia. Wszyscy je znamy, prawda? Gdy nie udaje się nam wykonać wszystkich podpunktów, przenosimy je na kolejny dzień, a potem na następny, aż z czasem „dzienna lista” wystarcza nam na na tydzień. Niektórzy po kilku tygodniach prób dochodzą do wniosku, że planowanie jest bez sensu, bo przecież „plany swoje, a życie swoje” albo, że to nie dla nich.

Dlaczego planowanie dzienne nie działa?  

 

Spójrzmy prawdzie w oczy – w ciągu jednego dnia nie da się zrobić wszystkiego, nawet mając całą motywację tego świata. Nie jest możliwe, by mając do dyspozycji zaledwie 24 godziny być proaktywnym w pracy, poświęcić czas na zabawę z dziećmi, uprawiać sport, zadbać o rozwój osobisty, a przy tym mieć dom jak z odcinka „Perfekcyjnej Pani Domu”. Nikt jednak nie mówi, że wszystko to musimy wykonać jednego dnia.  Co gorsze, skupianie uwagi wyłącznie na najbliższym dniu, sprawia, że stajemy się bardziej reaktywni, niż proaktywni. Częściej decydujemy się zająć sprawami, które głośniej zabiegają o naszą uwagę, niezależnie od tego, czy są ważne, czy tylko takie udają. Dzień, to zdecydowanie zbyt krótka perspektywa, aby zadbać o siebie i wszystko, co dla nas ważne, dlatego skończ z tworzeniem list zadań na następny dzień i zacznij planować tydzień.

Myślenie w kategorii tygodnia pozwala spojrzeć na życie bardziej strategicznie i znaleźć czas na to, co dla nas naprawdę ważne. Wymusza, abyśmy się na chwilę zatrzymali i świadomie przydzielili swój czas ludziom i sprawom. Co tydzień otrzymujesz nową szansę, aby dać pierwszeństwo swoim wartościom i celom, a nie temu, co najgłośniej krzyczy. Ponieważ nie określamy dokładnej daty wykonania poszczególnych zadań, każdy termin w obrębie danego tygodnia będzie dobry, co daje elastyczność i pozostawia miejsce na zdarzenia niezaplanowane, nagłe i pilne.

 

Jak zaplanować tydzień w 5 krokach?

1. ZATRZYMAJ SIĘ.

W każdy niedzielny wieczór lub poniedziałkowy poranek, zanim wpadniesz w wir tygodnia, niczym Alicja do króliczej nory, znajdź chwilę tylko dla siebie. Zrób z tego przyjemny rytuał, w ten sposób najszybciej zbudujesz nawyk planowania tygodniowego. Zaparz swoją ulubioną kawę lub herbatę, włącz muzykę, lub wręcz przeciwnie – zamknij się w pokoju i w ciszy zastanów się nad nadchodzącym tygodniem. Tak rzadko, w dzisiejszym świecie mamy okazję, aby się wyciszyć i sprawdzić, co u nas słychać, czego chcemy, do czego dążymy. Zapewnij sobie taką chwilę tylko dla siebie. Wyjmij kalendarz, wydrukuj Planer Tygodniowy (możesz go pobrać zapisując się na mój newsletter na końcu tego artykułu) i zastanów się, co zrobisz z nadchodzącym tygodniem. Jak się dzięki niemu zbliżysz się do życia, którego pragniesz.

Jest takie powiedzenie: „Jeśli chcesz wiedzieć, o czym myślałeś i co robiłeś rok temu – spójrz na swoje dzisiejsze rezulaty”. Każdy tydzień ma znaczenie. Jeśli koncentrujesz się na tym, co ważne, choćby dziś nie było pilne – długoterminowo wygrasz. Na swoją karierę, zdrowie, szczęście rodzinne, przyjaciół, czy charakter nie pracujemy przez 12 miesięcy, pracujemy na nie przez wiele, wiele lat. Dlatego tak ważne jest, aby obrać w życiu kierunek, wybrać właściwe cele i znaleźć narzędzie, które pomoże nam się na tym kierunku utrzymać. Planowanie Tygodniowe jest takim narzędziem.

 

To dzięki niemu osiągam swoje cele jeden za drugim, a przy tym mam czas na utrzymywanie bliskich relacji z rodziną i przyjaciółmi, na rozwój osobisty, rozkręcanie po godzinach własnej firmy i wolontariat.

 

2. PRZEJRZYJ SWOJE CELE. Pamiętaj, że tylko te cele, którymi żyjesz na co dzień, masz szansę zrealizować. Dlatego swoje cele musisz mieć zawsze:

  • przed oczami
  • na uwadze
  • i w kalendarzu.

Pobierz Planer Tygodniowy i zacznij planowanie tygodnia od przepisania swoich celów. Zastanów się i zapisz, co możesz zrobić w tym tygodniu, aby przybliżyć się do ich realizacji? Cele, których nie masz w swoim kalendarzu i w swoich planach na następny tydzień, są jedynie mrzonkami i zaryzykuję stwierdzenie, że ich nie osiągniesz.

 

3. PRZEJRZYJ KLUCZOWE OBSZARY I USTAL PRIORYTETY.

W każdym momencie życia co innego jest dla nas ważne. To, co było ważne, gdy byliśmy na studiach, niekoniecznie jest ważne teraz, gdy masz już swoją rodzinę, pracę i kredyt na mieszkanie. Są takie okresy w życiu, jak sesja, zmiana pracy czy urodzenie dziecka, gdzie w naturalny sposób jedne sprawy dominują nad innymi. Nawet intuicyjnie swój czas przydzielamy przecież temu, co w danym okresie ma najwyższy stosunek ważności do pilności. Jest to całkowicie zrozumiałe. Ważne, aby być na bieżąco z naszymi wartościami i z tym, jakie obszary w życiu i jakie role społeczne są aktualnie dla nas dzisiaj najważniejsze.  Nigdy nie zapominaj, że nie to, co deklarujesz, ale to czemu faktycznie przydzielasz swój czas, określa to, co jest dla Ciebie ta naprawdę ważne. Co tydzień wybierz z ważnych dla Ciebie obszarów, te o które zadbasz w nadchodzącym tygodniu. Zastanów się jaką jedną rzecz możesz zrobić w tym tygodniu w obszarze pracy, biznesu, zdrowia, rodziny, związku, rozwoju osobistego, czy wolontariatu, aby zadbać o ten obszar swojego życia lub rozwinąć się w roli: managera, partnera, rodzica, przyjaciela, czy wolontariusza?

 

4. ZAPLANUJ ODNOWĘ TYGODNIOWĄ.

Zaplanuj, co zrobisz w nadchodzącym tygodniu, w ramach odnowy w 4 obszarach: ciała, duszy, umysłu i relacji z innymi ludźmi. Odpoczynek jest dla nas tym, czym paliwo dla samochodu – nie zatankujesz, nie pojedziesz. Często problemem nie jest czas, ale brak energii do działania. Jeśli biegniesz, nie znajdujesz czasu na odnowę – wypalasz się. Ważne, aby uświadomić sobie, że potrzebujemy regeneracji nie tylko w obszarze ciała, ale również ducha, umysłu i relacji z innymi. Dlatego w każdym tygodniu zaplanuj czas na odnowę w każdym z czterech obszarów.

 

5. SPRAWDŹ KALENDARZ.

„Życie to sztuka wyboru” – to moim zdaniem najmądrzejsze, co powiedziano o efektywności osobistej. Dlatego nadszedł czas na najważniejszy krok. Spójrz w swój terminarz. Czy masz zaplanowane jakieś wyjazdy, spotkania, wizyty u lekarza? Jakie czynności (np. obowiązki domowe) musisz wykonać osobiście, ponieważ nie możesz ich oddelegować lub zapłacić komuś za ich wykonanie? Zastanów się, ile realnie masz czasu po odjęciu rzeczy, które są ważne i pilne?

Dokonaj ostatecznego wyboru i zdecyduj, które z zaplanowanych zdań wykonasz w ciągu najbliższego tygodnia, z których zrezygnujesz, a które zrobisz w innym terminie. Zapisz je na kartce, w kalendarzu, Planerze Tygodniowym lub gdziekolwiek, gdzie często zaglądasz. Odhaczaj na bieżąco to, co zrealizujesz, a jeśli okaże się, że zaplanowałeś za dużo, w kolejnym tygodniu zoptymalizuj swoje plany.

Jeśli w każdym tygodniu uważnie przydzielasz swój czas ludziom i sprawom, to w kolejnym będziesz miał możliwość skorygować obrany kurs, „nadrobić” w innym obszarze życia, który ostatnio świadomie odłożyłeś na bok. Nawyk cotygodniowego planowania nie pozwoli Ci zboczyć z obranego kursu, a Planer Tygodniowy – niczym kompas – będzie nawigował Cię w trakcie całego tygodnia.

All rights reserved @Anita Kowalska 2018 | Polityka prywatności i plików cookies

PREZENT DLA CIEBIE

Pobierz Planer Tygodniowy i poukładaj swoje życie

Skoncentrujesz się na celu

Zadbasz o swoje kluczowe obszary

Nie zboczysz z obranego kursu

Zaplanujesz czas na odnowę w 4 obszarach