×

Na pewno znasz to uczucie paraliżującego leku, gdy stoisz przed ważnym egzaminem,  przeprowadzką, zmianą pracy, zrzuceniem 20 kilogramów, czy napisaniem książki. Od samego myślenia czujesz ścisk w żołądku, pustkę w głowie. Nie wiesz od czego zacząć, jak się za to zabrać. Przygniata cię ogrom pracy, którą trzeba włożyć. Oczyma wyobraźni widzisz już tę drogę przez mękę, liczysz czas jaki zajmie. Te wszystkie nieprzespane noce, te poświęcone przyjemności i po co to wszystko? Żeby być magistrem? Mieć zdrowe, szczupłe ciało? Zrobić karierę? Więcej zarabiać? No po co ci to?

Lepiej już nic nie zmieniajmy.

Tak właśnie mówi do ciebie twoje ciało migdałowate, mała niepozorna część mózgu w kształcie migdałka, zawsze wtedy, gdy stoisz w obliczu wyzwania. Oczywiście bywa przydatna, zwłaszcza, gdy ktoś cię zaatakuje w ciemnej bramie, lub spróbuje rozjechać na pasach. Wówczas odcina wszystkie zbędne funkcje organizmu i dba tylko o to, aby zabrać twoje ciało jak najdalej od niebezpieczeństwa. Walczyć czy uciekać? To jedyne pytanie, które je interesuje. Trzeba przyznać, że w czasach, gdy człowiek zamieszkiwał jaskinie miało ono bardziej strategiczne znaczenie. Dziś jednak częściej staje nam na drodze do celu niż pomaga. Jest jednak sposób, aby oszukać ciało migdałowate. Sposób (r)ewolucyjny. Genialny w swej prostocie. Nazywa się Kaizen.

Filozofia Kaizen wyraża się w prostej sentencji autorstwa Lao Cy „Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od jednego kroku”. Kiedy mamy przed sobą duże zadanie lub ambitny cel, często nie wiemy od czego zacząć, bo o ile cel jest jasny, to droga do niego mglista. Kaizen mówi: nie skupiaj się na szczycie góry, który jest odległy i nie sposób dojrzeć wszystkiego, co cię czeka po drodze. Skup się na postawieniu pierwszego kroku w jej kierunku, a gdy już go zrobisz, całą uwagę skup na tym, aby postawić kolejny. Głupota powiesz, ile czasu to zajmie? Cóż, pewnie sporo, ale w przeciwieństwie do skoku na głęboką wodę ma większe szanse na sukces.

Jednym ze sposobów zapoczątkowania procesu zmian jest zadawanie sobie małych pytań.

Hipokamp – część mózgu odpowiadająca za pamięć, kojarzenie i wyodrębnianie informacji z kontekstu, lubi wszystko co ciekawe, niedokończone, zagadkowe, dlatego jeśli chcesz ujarzmić lęk i uaktywnić kreatywne myślenie zadawaj sobie małe pytania. Jaką jedną rzecz mógłbym dziś zrobić, gdyby moja kondycja fizyczna była dla mnie ważna? Co bym zrobił dziś inaczej, gdybym chciał być bardziej efektywny? Co mógłbym robić przez 5 minut dziennie, aby rozwijać się w obszarze zawodowym? Pytania tego kalibru nie obudzą ciała migdałowatego, nie spowodują poczucia lęku ani paraliżu, za to uwolnią kreatywne myślenie. Robert Maurer autor książki „Filozofia Kaizen” proponuje prosty eksperyment. Gdybym zapytała cię dziś jakiego koloru był samochód zaparkowany obok twojego najprawdopodobniej nie wiedziałbyś, ale gdybym pytała cię o to przez kilka dni z rzędu, wówczas zacząłbyś zwracać na to uwagę. Twój mózg dostałby jasny sygnał, że to przydatna informacja i warto znać odpowiedź. Tak samo dzieje się ze wszystkimi pytaniami, które sobie zadajesz. Im częściej zadajesz sobie właściwe pytania, tym więcej odpowiedzi podsyła ci twój mózg.

Po małych pytaniach czas na małe myśli.

Kiedy jeszcze nie stać cię na działanie, ale zaczynasz myśleć i zadawać sobie pytania przygotowujące do zmiany możesz zrobić coś jeszcze. Rzeźbienie umysłu to technika wykorzystywana m.in. przez sportowców, którzy w okresach kontuzji, pozbawieni możliwości wykonywania fizycznych ćwiczeń, odtwarzają w myślach swoje treningi w najdrobniejszych szczegółach. Ian Robertson w swojej książce Mind Sculpture stawia tezę, że nasz mózg nie odróżnia faktycznej czynności fizycznej od tej tylko wyobrażanej wysyłając do mięśni dokładnie takie same sygnały. Wystarczy, że tylko wyobrazimy sobie jak zatapiamy zęby w soczystej cytrynie, jak jej kwaśny sok rozlewa się w naszych ustach, a nozdrza wypełnia jej intensywny zapach. Co się wówczas dzieje? Nasze ślinianki szaleją! Choć w pobliżu nie ma ani jednej cytryny! A gdy z kolei wyobrazimy sobie szczególnie romantyczne chwile w towarzystwie wyjątkowo pociągającej nas osoby to…, no sami wiecie co się wtedy z wami dzieje ;) Najwyraźniej nasze myśli powodują fizyczne reakcje, a skoro działa to w przypadku treningu, cytryny i randki to najpewniej działa zawsze. Dlatego zanim podejmiesz działanie, najpierw je sobie wyobrażaj. Wyobraź sobie jak ćwiczysz, płynnie mówisz po angielsku, jeździsz samochodem, zajadasz surowizną. Ba! Jeszcze jak ci ona smakuje! Kontynuuj ćwiczenie kilka sekund dziennie, przez miesiąc zanim podejmiesz właściwe działanie. Dlaczego? Dzięki takiemu przygotowaniu masz większe szansę wytrwać w rzeczywistym działaniu, ponieważ będziesz już do niego w pewnym sensie przyzwyczajony.

Małe pytania i małe myśli prowadzą do małych działań.

Załóżmy, że rzucasz palenie, jak myślisz, prościej jest powiedzieć sobie „od dziś nie palę” i do końca życia dotrzymywać słowa, czy stopniowo ograniczyć palenie i odzwyczaić się od nikotyny, której organizm po latach palenia po prostu żąda? Nie mówię, że to nie jest możliwe, znam kilka osób, które w ten sposób rzuciły palenie i do dziś nie palą (z moim osobistym tatą na czele). Chcę ci jedynie powiedzieć, że jeśli próbowałeś już takiego rozwiązania i nie zadziało dla ciebie to spróbuj innego, nawet jeśli dziś wydaje ci się absurdalne. Jutro zapal jednego papierosa mniej, tylko jednego. Dasz radę? A jeśli chcesz w końcu zacząć czytać książkę tygodniowo, to poczytaj dziś przez 3 minuty. Tylko 3 minuty, nie więcej. Lepiej jest czytać przez 3 minuty niż nie czytać przez godzinę :) Jakim niby cudem mam zrobić z tego nawyk? Właśnie tak, robiąc małe rzeczy każdego dnia i wydłużając je, jak tylko poczujesz się z nimi wygodnie i zapomnisz przestać. Pamiętaj „nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu – czas i tak upłynie” (Earl Nightingale) Różnica polega jednak na tym, że jeśli dziś zaczniesz, to prędzej czy później dotrzesz do celu, a jeśli nie, to nie wydarzy się zupełnie nic.