×

SP006: Jak wytrwać w realizacji celów?

W odcinku usłyszysz:

Jak wytrwać w realizowaniu swoich celów?
W jaki sposób wybrać cel, aby napędzał nas do działania?
O ważnym znaczeniu pytania: Dlaczego?
Czy realizowany w danym momencie cel jest na pewno moim celem?
Dlaczego rezygnujemy z naszych celów?
O pięciu żelaznych zasadach wytrwania w dążeniu do osiągnięcia celu.
O planowaniu tygodniowym.
Czy problemy zawsze się pojawiają?
O odpoczynku i czasie na regenerację.
Jakie są metody wsparcie w realizacji celów?
Czy każdy cel ma swoją określoną cenę?

Linki:

Planer Tygodniowy do pobrania – https://anitakowalska.pl/planer/
Maciej Stępa Mentor – https://maciejstepa.pl/
Stephen Covey „7 nawyków skutecznego działania” – https://www.empik.com/7-nawykow-skutecznego-dzialania-covey-stephen-r,369187,ksiazka-p

Dołącz do grupy Strefa Produktywności:

bit.ly/Grupa_StrefaProduktywności

Transkrypcja nagrania:

Cześć! Witaj w Strefie Produktywności! W dzisiejszym, szóstym odcinku porozmawiamy sobie o tym, jak wytrwać w realizowaniu celów. Co robić i czego nie robić, aby doprowadzać swoje cele do samego końca. Podzielę się z Tobą pięcioma moimi żelaznymi zasadami, których trzymam się, kiedy ja sama walczę o jakiś cel. Jeżeli jesteś ciekaw, co to za zasady, to zapraszam do wysłuchania audycji.

Zanim przejdę do tych pięciu zasad, których trzymam się, aby wytrwać w swoich celach do końca, zastanówmy się przez chwilę jak dochodzi w ogóle do tego, że rezygnujemy, odpuszczamy? Stawiamy sobie jakiś cel, większość z nas pewnie robi to gdzieś pod koniec grudnia albo na początku stycznia, kiedy energia i kiedy takie otoczenie też sprzyja temu, aby wyznaczyć nowe cele, jak to się dzieje, że tak wielu z nas, no pod koniec roku nie może pochwalić się tym, że te cele stały się rzeczywistością. I zanim w ogóle przejdziemy do zasad, jak wytrwać, to chciałabym się na chwilę zastanowić nad tym, jak wybrać cel. Co zrobić, aby już sam cel prowadził Cię, drive’ował Cię, po prostu był czymś, co samo w sobie napędza Cię do działania. I czasem przecież zdarza się tak, że stawiamy sobie cele, a po pewnym czasie stwierdzamy, że nie, że to jednak nie jest to, że jednak decydujemy się po prostu nie realizować tego celu. Myślę, że ważne jest odrobić takie zadanie domowe, taką pracę nad tym celem. Kiedy przychodzi do nas jakaś myśl i zastanawiamy się, że dobrze by było osiągnąć to czy tamto, to warto się na chwilę zatrzymać i zastanowić, dlaczego w ogóle chcemy osiągnąć ten cel. Dlatego, że jeżeli mamy na coś przeznaczyć swój czas i swoją energię, czyli dwóch zasobów, których de facto w żaden sposób nie jesteśmy w stanie potem odzyskać, to warto byłoby być pewnym, że jest to coś, co jest warte tego czasu i energii. Ja wielokrotnie w swoim życiu realizowałam cele, które nie były moje i być może właśnie dlatego teraz jestem tak bardzo ostrożna i tak bardzo zależy mi, aby też moi kursanci odrabiali to zadanie zaraz na takim początkowym etapie, kiedy tylko przychodzi im coś do głowy. I jednym z lepszych ćwiczeń, które pozwala dojść do sedna tego, co kryje się za jakimś celem jest zadanie sobie pytania, „dlaczego?” Pięciokrotnie do każdej otrzymanej odpowiedzi. Czyli, jeżeli zadajemy sobie po raz pierwszy pytanie: Dlaczego chcę osiągnąć ten cel? I otrzymujemy jakąś odpowiedź, na przykład: Chcę zmienić pracę. Zadajemy sobie pytanie: Dlaczego chcę zmienić pracę? I tu mogą pojawić się różne odpowiedzi. Może się pojawić taka najbardziej oczywista dla nas wszystkich, czyli chcę po prostu więcej zarabiać albo może chcę się rozwijać albo może potrzebuje bardziej elastycznego trybu pracy, aby mieć więcej wolności w życiu. I w zależności od tego, jaką odpowiedź otrzymasz idziesz w tym kierunku i zadajesz sobie kolejne pytanie: No dobrze, a dlaczego chcę więcej zarabiać? Dlaczego potrzebuję więcej wolności? Dlaczego chcę się rozwijać. I tam powtarzasz ten proces minimum pięciokrotnie, ale tak naprawdę sednem tego ćwiczenia jest to, aby odkryć tę prawdziwą potrzebę. To, co faktycznie stoi za realizacją tego celu. Z przynajmniej kilku powodów. Pierwszym z nich jest taki, aby dojść do tego, czy faktycznie to jest twój cel czy nie i czy ta potrzeba, która faktycznie stoi za tym celem, to jest ta potrzeba, którą Ty chcesz realizować. Dlatego, że być może w trakcie wykonywania tego ćwiczenia okaże się, że Ty chcesz zrealizować inną potrzebę. I nawet realizacja tego celu, no nie doprowadzi Cię do tego punktu, w których chcesz się znaleźć. I wtedy warto przedefiniować swój cel albo wybrać inną drogę do niego tak, aby faktycznie zrealizować tę kluczową, podstawową potrzebę, która leży u podłoża tego celu. Drugi powód jest taki, że być może okaże się, że na końcu gdzieś padnie odpowiedź: Nie, w zasadzie nie wiem dlaczego tego chcę, w zasadzie to nie jest mój cel, chciałem zrealizować tylko jakieś cudze oczekiwania względem mnie albo czuję, że coś powinienem zrobić i dlatego stawiam sobie ten cel. Może paść taka odpowiedź. I wtedy po prostu rezygnujesz z tego celu i w to miejsce stawiasz taki, który faktycznie jest Twoim celem i doprowadzi Cię do tego miejsca, do którego Ty chcesz dojść, a nie do którego czujesz, że powinieneś dojść. No i kolejna jest taka, że być może w trakcie tego całego ćwiczenia okaże się, że istnieje jakaś inna droga dojścia do tego celu, jeszcze lepszy sposób albo szybszy doprowadzi Cię do tego punktu, w którym chcesz się znaleźć. Więc jest to ważne, żeby się na chwilę nad tym pochylić i zastanowić, aby mieć pewność co do samego celu. Bo jeżeli dobrze wybierzemy cel, jeżeli wycelujemy, faktycznie ten nasz cel nie będzie taki, jak latarka, która daje dużo rozproszonego światła, ale będzie faktycznie taką kropką laseru, którą widzimy na ścianie, jakby nie mamy wątpliwości, gdzie ją widzimy, to wtedy dobrze wycelowany cel daje nam coś takiego, że po prostu ten efekt będzie… zrobi różnicę. Po prostu posunie nas w życiu na przód. Dobrze jest też, żeby ten cel był jakąś składową czegoś większego. Czy to naszej misji, czy to jakiegoś większego planu na kolejne pięć czy dziesięć lat. Tak, abyśmy mieli poczucie, że to wszystko jest w takiej harmonii i że ten cel faktycznie będzie miał znaczenie dla naszego dalszego życia. Wtedy, no dużo łatwiej jest o taką wewnętrzną energię, wewnętrzną motywację do działania. Ponieważ na takiej fali, na takiej wysokiej energii, czy to jesteśmy po jakimś szkoleniu motywacyjnym, czy po jakimś spotkaniu, czy po jakiejś inspirującej rozmowie z kimś, to oczywiście ten poziom energii, na takim wysokim poziomie energii jesteśmy w stanie zdecydować, że coś realizujemy, ale potem, kiedy przychodzi do takiej szarej, codziennej pracy, do takiego codziennego rzemiosła, to tam jest potrzebne jednak taki wewnętrzny drive, taki wewnętrzny pęd do tego celu. Ponieważ ta energia, no ona dość szybko opada. I na takiej zewnętrznej motywacji trudno jest dojechać z tym celem do samego końca. Więc warto odrobić to zadanie. To na pewno zaprocentuje później i też łatwiej nam będzie utrzymać się na drodze do tego celu, jeżeli będziemy wiedzieli dokładnie, dlaczego tego chcemy, po co to robimy? To jest na pewno coś, co już na wstępie da nam większą szansę, że to zrealizujemy. 

No a teraz przejdźmy do kolejnego punktu, czyli do tych pięciu zasad, których ja się trzymam.

Pierwsze to jest: CEL JEST DLA MNIE ZAWSZE PUNKTEM WYJŚCIA DO PLANOWANIA TYGODNIA. Tak, jak już pewnie wiesz, ja jestem ogromną fanką planowania tygodniowego i każdy tydzień zaczynam od zaplanowania go. Siadam, robię sobie dobrą kawę, przepisuję cel, nad którym obecnie pracuję i jest to tak długo ten sam cel aż go osiągnę. Wtedy dopiero wpisuję sobie inny. Tak że staram się mieć na swoim takim radarze tylko jeden cel, nad którym obecnie pracuję. Te cele są oczywiście odpowiednio duże, tak aby… Ta realizacja tego celu zwykle zajmuje mi kilka miesięcy, nawet czasem do roku. Więc oczywiście kolejnym krokiem jest zaplanowanie kamieni milowych, które złożą się na ten cel, a potem kolejnych zadań. I dlatego ja korzystam oczywiście z planera tygodniowego, który sama zaprojektowałam. Jeżeli również chcesz go wypróbować to zapraszam Cię, wejdź na stronę www.anitakowalska.pl/planer i pobierz sobie to narzędzie, wypróbuj. Być może również u ciebie się sprawdzi. Dla mnie jest to coś w rodzaju kompasu. Co nie pozwala mi zboczyć z tej obranej ścieżki. Dlatego, że w każdym tygodniu przechodzę przez ten sam proces, który teraz oczywiście jest już u mnie nawykiem. Przepisuję swój cel, zastanawiam się, jakie kolejne kroki muszę podjąć, aby ten cel stał się w końcu rzeczywistością. A potem przekładam te kolejne kamienie milowe na poszczególne zadania, które jestem w stanie wykonać w tym tygodniu. Dlatego, że jeżeli spojrzymy na realizację celu, jakim jest na przykład wydanie książki czy chociażby stworzenie takiego podcastu, czy stworzenie kursu online. Mówię tutaj oczywiście o celach, z którymi ja się mierzyłam lub mierzę. To kiedy patrzymy na ten cel zanim zaczniemy go realizować, to on się wydaje taki olbrzymi. Składa się na niego mnóstwo zadań. I można się na samym początku zniechęcić już. Dlatego że zastanawiamy się, jak długo to będzie wszystko trwało, ile ja muszę zaangażować w to środków i czasu, i energii. I to wszystko wydaje mi się takie bardzo trudne. Ale jeżeli podejdziemy do tego na spokojnie, wiemy, że chcemy to realizować – to jest ważne – więc teraz zastanówmy się jak. I zaczynamy rozbijać to najpierw na kamienie milowe, apotem na poszczególne zadania i w ciągu jednego tygodnia mamy do zrobienia na przykład jedno, dwa czy trzy zadania, które w sumie złożą się na jakiś kamień milowy, a ten kamień milowy składa się na ten konkretny cel, to nagle zaczyna to być bardziej rzeczywiste, bardziej realne. Mniej się tego obawiamy, dlatego że, no nagrać pierwszych dziewięć odcinków podcastu albo napisać książkę, albo nagrać kurs online brzmi trudno, ale jeżeli na ten tydzień wyznaczę sobie tylko nagrać jeden odcinek albo nagrać czołówkę, albo zaprojektować okładkę, to to nie brzmi już tak bardzo strasznie. A też daje satysfakcję, ponieważ już po tym tygodniu jestem jednak o ten krok, dwa lub trzy bliżej swojego celu. I planowanie tygodniowe też daje coś takiego, że łatwo jest nam mierzyć progres. Bardzo łatwo jest się rozliczyć z tych kamieni milowych, dlatego że, no w miesiącu mamy cztery możliwości, takie punkty kontrolne, kiedy jesteśmy w stanie zobaczyć sobie i zmierzyć ten progres. I widzimy, że po miesiącu zrobiliśmy już tych zadań kilkanaście, jesteśmy o wiele dalej niż byliśmy miesiąc przed. A to oczywiście napędza. To, kiedy widzimy realne wyniki. Czasem jeszcze nie w postaci efektów związanych z końcową realizacją celu, ale z taką własną efektywnością, z tym, że zaplanowaliśmy, zrobiliśmy. Z takim poczuciem sprawczości, produktywności. To też dodaje energii do dalszego działania. No a poza tym też pozwala dochodzić po prostu do tych celów. Dlatego, że no nie ma innej według mnie możliwości, jak taka systematyczna praca – realizowanie tego celu poprzez poszczególne zadania. I planowanie tygodniowe świetnie się tutaj sprawdza, dlatego polecam Ci, abyś sobie również sprawdził tę metodę. Oczywiście planowanie tygodniowe jest szerszym pojęciem i tam się mieści dużo więcej rzeczy, które należy zaplanować, a potem zrealizować. Ale jednak punktem wyjścia w moim rozumieniu do dobrego tygodnia jest właśnie mój cel.

Drugi punkt to, JEŻELI COŚ NIE DZIAŁA TO ZMIENIAM SPOSÓB, ALE NIE REZYGNUJĘ. Bardzo często jest tak, że kiedy zaczynam realizować jakiś cel, mam w głowie jakiś plan, jakąś ścieżkę dojścia do niego i życie czasem weryfikuje, czy to jest dobry pomysł czy nie. Często okazuje się, że wcale nie. I to jest też taki punkt, w którym wielu ludzi rezygnuje, dlatego że myśli, że albo cel jest nieosiągalny, albo oni się do czegoś nie nadają, albo to nie jest właściwy moment, aby coś zrobić, a tak naprawdę po prostu narzędzie, sposób nie jest dobrze dobrany do tego celu. I myślę, że to jest dosyć ważne, aby nastawić się na to, że na samym początku, już kiedy idziemy po jakiś cel, że tak będzie. Że będą trudniejsze momenty, że będzie się okazywało, że coś nie działa, że nie idziemy tak szybko, jak byśmy chcieli, że efekty nie pojawiają się tak szybko, jak byśmy chcieli. I że to jest normalne, że to jest etap, przez który trzeba przejść. Ja przez długi czas robiłam sama grafiki, czasem jeszcze sama je robię i to bardzo dobrze widać na procesie twórczym, jeżeli zaczynasz pracować nad jakimś projektem, zwłaszcza, jeśli jest to projekt graficzny, to czasem pierwotny pomysł na jakiś projekt kompletnie różni się od tego finalnego. Ale każdy z tych projektów, który został odrzucony albo który nie przeszedł, który ostatecznie został zmieniony był potrzebny, aby wypracować ten końcowy, który jest super i który spełnia po prostu wszystkie wymagania. I tak właśnie jest z celem, że czasami po prostu zbieramy pewne lekcje, zbieramy informację zwrotną, co nie działa i na bazie tego możemy stworzyć coś lepszego. Więc warto się po prostu nastawić psychicznie na to, że to nie jest nic złego, że to jest tylko wskazówka, aby zmienić sposób, spróbować innego, inną stroną, spróbować jeszcze raz trochę inaczej, a nie rezygnować. Bo bardzo często wiem, że tutaj ludzie po prostu się poddają, a zupełnie niesłusznie, dlatego że to jest naturalny proces zdobywania celów.

Trzeci punkt to jest ODPOCZYWAM, A NIE ODPUSZCZAM. Czasem zdarza się tak, że jestem przemęczona, jestem zmęczona, zaczynam wątpić w siebie, zaczynam wątpić w sens tego, co robię, w ten cel, który realizuję. To mnie również spotyka. I to nie jest tak, że jakoś jestem tutaj wyjątkiem pod tym względem. Takie momenty zwątpienia i takie dołki również są w sensie moim udziałem. No i co ja wtedy robię? Nauczyłam się już, że to jest moment, w którym ja po prostu potrzebuję odpocząć. I nie podejmuję wtedy żadnych decyzji, nie stwierdzam, że nagle już rzucam po prostu coś, nie będę czegoś realizować, to jest bez sensu i po prostu zmieniam totalnie kierunek, tylko robię sobie wtedy przerwę. Przestaję w ogóle się zajmować tym tematem, zostawiam go tak, jak jest, zajmuję się sobą. Staram się jakoś zrelaksować, czasem wyjechać, czasem po prostu po spotykać z przyjaciółmi, zmienić w ogóle temat, zmienić otoczenie. Po to, aby nabrać perspektywy, nabrać trochę takiego chłodniejszego spojrzenia albo obniżyć emocje, albo po prostu, no odpocząć, najzwyczajniej w świecie psychicznie odpocząć od tego, czym się zajmowałam. I zazwyczaj w 99% moich przypadków, nie wiem czy oczywiście to działa w 100%, ale w 99% moich przypadków to działa. I po takim okresie odpoczynku wracam z nową energią, z nowymi pomysłami, z taką nową wiarą, że się uda. I wtedy widzę po prostu, że problem tkwi nie w projekcie czy nie we mnie, tylko po prostu w tym, że potrzebowałam odpoczynku, potrzebowałam troszeczkę sobie od tego odpocząć. I wtedy faktycznie ta energia się regeneruje i wracam, i mam ochotę dalej to prowadzić. Więc polecam po prostu, aby jeżeli chcesz zrezygnować to podjąć decyzję, że „Nie, rezygnuję”, ale: Okej, na chwilę odpoczywam od tego projektu, od tego celu i za tydzień czy dwa wracam do tego i zobaczymy co dalej. Czy faktycznie nadal będę chciał czy chciała zrezygnować, czy jednak zrobię coś inaczej i jeszcze dam szansę temu celowi.

Czwarty punkt to WSPARCIE. I tutaj oczywiście różne osoby lubią różnego rodzaju wsparcie. Są osoby, które bardzo cenią sobie wsparcie grupowe, proces grupowy. Są osoby takie, jak ja, które bardziej korzystają ze wsparcia mentora i osoby, która zna temat, która mierzy się z podobnymi problemami i jest w stanie doradzić, wysłuchać czy po prostu wymienić jakimiś wspólnymi doświadczeniami. Ja przez wiele lat korzystałam ze wsparcia mentora. W tym aspekcie moim mentorem przez wiele lat był Maciej Stępa, prezes firmy Profit Plus. I bardzo sobie ceniłam tą współpracę. Właśnie dlatego, że on już przeszedł tą drogę, on wiedział dokładnie, z czym ja się będę mierzyć i miał zawsze dla mnie jakąś gotową odpowiedź, gotową receptę czy gotowe ćwiczenie, które mogłabym zrobić, aby po prostu przejść w tym procesie dalej. I to jest niesamowicie ważne. I tutaj to, jakiego rodzaju wsparcie wybierzesz oczywiście zależy od Ciebie. Ale warto się zastanowić, jakie wsparcia potrzebujesz, w jaki sposób lubisz pracować i sobie jednak coś takiego zapewnić. Bardzo fajnie też w moim przypadku działa taki partner produktywności, czyli osoba, która jest mniej więcej na tym samym poziomie czy etapie rozwijania biznesu co ja i wymieniamy się co jakiś czas swoimi postępami, co zrobiliśmy, czego nie zrobiliśmy, jakie mamy plany na następny tydzień. To jest osoba, która zawsze pyta: „A jak ci idzie z tym celem?” Więc to też jest dla mnie zawsze mobilizujące, okej. Spotykamy się za tydzień czy za dwa, czy będę miała co powiedzieć, czym się pochwalić, czy też będę musiała przyznać się, że po prostu, no wszystko stoi w miejscu. Więc to też jest fajne takie… Fajny rodzaj wsparcia, taki bardziej mobilizujący do systematycznej pracy. Więc te trzy bym polecała. Albo wsparcie grupy, czyli dołącz po prostu do jakieś grupy, które realizuje ten sam cel albo podobne cele, gdzie możesz zadać swoje pytania, wątpliwości czy w gorszym momencie poprosić o wsparcie. Mentor, jeżeli lubisz właśnie taką pracę jeden na jeden, kogoś, kto przez ten czas, kiedy macie konsultacje skupi się wyłącznie na Tobie, na Twoim celu i pomoże ci z perspektywy mentora, czyli z perspektywy osoby, która była już tam, gdzie Ty zmierzasz i jest w stanie Ci powiedzieć, jak iść tą drogą, którą wybrać, na co uważać i tak dalej. No a partner produktywności, jeżeli czujesz, że potrzebujesz jednak takiego sparingu, takiej mobilizacji, troszeczkę może rywalizacji, ale jak najbardziej pozytywnej, to wtedy polecam Ci partnera produktywności.

I piąty, ostatni punkt, to jest SIEĆ CELÓW. To znaczy, że zawsze wybieram takie cele, które są częścią jakiejś długoterminowej strategii. To znaczy, że jeden cel jakby napędza drugi. Na przykład to, że zdecydowałam się nagrywać podcast i że właśnie wybrałam to medium, to też był element jakiejś większej strategii. I to, że go nagrywam regularnie jest mi potrzebne do tego, aby realizować kolejne cele. I wtedy dużo łatwiej jest mi się mobilizować po drodze do tego, aby wytrwać, dlatego że wiem, że no muszę zrealizować ten cel, aby kolejne miały sens. Dlatego, że… Ja oczywiście lubię planować długoterminowo, lubię planować bardzo tak strategicznie i dlatego te moje cele są w takiej sieci – jeden napędza drugi. Jeżeli ja bym teraz przestała robić na przykład podcast czy pisać bloga, czy nie nagrywałabym kolejnego kursu czy nie pisała książki, to znowu by to opóźniło rozpoczęcie kolejnych celów. Więc każdy z tych celów ma swoje miejsce w tej układance. I myślę, że jeżeli patrzysz z takiej perspektywy nie tylko na ten cel, jako taką samotną wyspę, którą jak zrealizujesz to okej, jak nie zrealizujesz to trudno, tylko, jeżeli umieścisz go jednak w takiej sieci celów, w takim planie strategicznym na kolejne pięć czy dziesięć lat, to będzie Ci dużo łatwiej w nim wytrwać, dlatego że będziesz czuł, że to jest potrzebne, że jest w tym sens, że jest to element czegoś większego i że realizacja tego celu po pierwsze jest Ci potrzebna, a po drugie ona zrobi faktycznie różnicę. Stephen Covey też często powtarzał zresztą jedną z jego siedmiu Zasad skutecznego działania było rozpoczynanie z wizją końca. I ta wizja końca, ona też potrafi dać dużego kopa do działania, kiedy wyobrażasz sobie po prostu, jak będzie wspaniale, kiedy dowiedziesz nie tylko ten cel, ale jeszcze te wszystkie inne, które się z nim wiążą. Wtedy po prostu masz większe poczucie sensu tego, co robisz i to jest kolejny jakiś element , który gdzieś trzyma cię w tym celu. Dobrze by było, żeby tych kotwic było dużo. Że z jednej strony jest to cel, który jest umieszczony w jakiejś sieci, z drugiej strony masz osobę, z którą pracujesz nad tym celem, z trzeciej strony wiesz, że musisz to osiągnąć, żeby po prostu zrealizować swoje długoterminowe cele. Jeżeli tak osadzisz ten swój cel na wielu takich płaszczyznach to też mi przynajmniej to pomaga po prostu, aby w tym wytrwać. Bo mam takie poczucie harmonii i takiego jakiegoś długoterminowego celu i takiego poczucie takiej harmonii, że to wszystko się pięknie ze sobą wiąże i pisze jakąś wspaniałą historię. Więc ja tak patrzę na realizowanie celów. To jest pięć zasad, którymi ja się kieruję kiedy zdobywam swoje cele i to w różnych momentach: kiedy idzie mi świetnie i kiedy wręcz przeciwnie, zastanawiam się, czy przypadkiem nie zrezygnować. I to pozwala mi po prostu wytrwać na tej drodze. Bo to, że będzie trudno, to, że będą przeszkody, to, że będą słabsze momenty to możesz wziąć za pewnik. Jeżeli kiedykolwiek realizowałeś jakiś cel to wiesz to już z autopsji, że tak po prostu jest. I myślę, że na to po prostu trzeba się nastawić na samym początku. Każdy cel kosztuje. Jeden mniej, drugi więcej, ale żaden nie jest za darmo. Dlatego na początku, jeżeli zdasz sobie sprawę z tej ceny i przyjmiesz ją, będziesz w stanie ją zaakceptować i podjąć decyzję, że ją zapłacić, to dużo łatwiej będzie Ci przejść przez te trudniejsze momenty. No a oczywiście te łatwiejsze , te górki tylko będą Cię napędzać do dalszej pracy. To wszystko, co przygotowałam dla Ciebie w tym odcinku podcastu. Daj mi proszę znać, czy znasz te sposoby, czy być może któryś z nich będziesz chciał lub chciała wypróbować. Jeżeli podobało Ci się, to proszę zostaw ocenę tego podcastu w iTunes. Pomoże mi to oczywiście docierać do moich nowych odbiorców. I serdecznie zapraszam Cię również do pobrania planera tygodniowego, który znajdziesz na mojej stronie, a link znajdziesz oczywiście w notatkach do tego odcinku podcastu. Pozdrawiam. Cześć.

SP005: Jak opanować chaos w zadaniach? Czyli potęga „krótkiej listy”.

W odcinku usłyszysz:

  • Jak opanować chaos w zadaniach?
  • W jaki sposób zebrać zadania w jedną całość, w jednym miejscu i efektywnie nimi zarządzać?
  • O tym, że należy się „odgruzować”!
  • Czy należy rozdzielić sferę zawodową od prywatnej, żeby precyzyjniej skupić się na wyznaczonym zadaniu?
  • O 3 krokach, które należy podjąć, aby wydajniej pracować.
  • Czym jest selekcja?
  • Czy tylko deadline ma znaczenie?
  • O „długiej” i „krótkiej” liście zadań.

Linki:

Kurs Czas na Plan – http://czasnaplan.pl
Metoda GTD https://pl.wikipedia.org/wiki/Getting_Things_Done

Dołącz do grupy – Strefa Produktywności:

http://bit.ly/Grupa_StrefaProduktywności

Transkrypcja nagrania

Witaj w piątym odcinku podcastu „Strefa produktywności”. Dzisiaj o tym, jak opanować chaos w zadaniach.

Któregoś dnia jedna z moich kursantek napisała do mnie tak:

„Anita, chciałam ci powiedzieć, że Twoje dwa słowa zmieniły moje życie w pracy i w domu. Jakie to słowa? Krótka lista.”

Jeśli chcesz wiedzieć, jak krótka lista może zmienić Twoje podejście do sposobu, w jaki zarządzasz swoimi zadaniami, to koniecznie wysłuchaj tego odcinka podcastu. Zapraszam.

Dzisiaj porozmawiamy sobie o tym, jak opanować chaos w zadaniach. Myślę, że jest to problem wielu osób, ponieważ kiedyś zadania napływały do nas głównie poprzez skrzynkę mailową, ewentualnie ktoś przychodził do nas osobiście i zlecał nam jakieś zadanie. Tymczasem dzisiaj te zadania spływają dosłownie zewsząd. Nie tylko z naszego maila, ale również z wszelkiej maści komunikatorów, programów do zarządzania zadaniami, no i pewnie masy jeszcze innych źródeł, nie tylko w życiu zawodowym, ale również w prywatnym. I to, co męczy dzisiaj wiele osób to to, jak zebrać te wszystkie zadania w jedną całość, najlepiej w jednym miejscu i jak nimi zarządzać, aby doprowadzać te sprawy do końca. Ponieważ czasami mamy takie wrażenie, że te sprawy ciągle napływają, a my nie nadążamy ich realizować. I oczywiście te sprawy, które do nas przychodzą, one są w różnym stopniu pilne w różnym stopniu ważne. Natomiast to nie będzie dzisiaj przedmiotem tego podcastu, jak wybierać pomiędzy zadaniami pilnymi i ważnymi. Ale przede wszystkim chciałabym Ci powiedzieć, jak zarządzić tym strumieniem zadać, aby faktycznie ten chaos opanować. I takim pierwszym krokiem, aby w ogóle móc pomyśleć o tym, aby wprowadzić porządek do swoich zadań jest przede wszystkim odgruzowanie się. Co mam na myśli? Mam na myśli przede wszystkim przejrzenie tych wszystkich źródeł, z których wpływają do Ciebie zadania. Jeżeli masz taką możliwość ograniczyć je, to byłoby idealnie, aby tych źródeł było… najlepiej jak by było jedno, ale to czasem jest niemożliwe, no to maksymalnie dwa, góra trzy źródła, z których te zadania mogą do Ciebie przychodzić. A następnie umieszczać je w jakimś godnym zaufania systemie. I pierwszy krok to jest odgruzowanie się. Zebranie absolutnie wszystkich zadań, które masz w swoim życiu. Jeżeli zostaniemy dzisiaj przy aspekcie zawodowym, to wszystkie zadania, które masz w swojej pracy, zbierz je poi prostu w jedno miejsce. Tak, jak leci, nie zastanawiając się na tym etapie, czy są to zadania ważne, czy pilne, czy powinieneś je zrobić teraz, czy jutro, czy pojutrze, czy mają datę wykonania, czy nie mają takiej daty. Po prostu najpierw je zbierz. A najczęściej wyrzuć i po prostu z głowy. Wiele osób trzyma swoje zadania nie tylko w skrzynkach mailowych, nie tylko w kalendarzach, czy w jakichś papierowych planerach, ale przede wszystkim trzyma je w swojej głowie. I to też jest powód, dla którego wiele osób czuje się przemęczonych, przygniecionych i ma takie poczucie, że no nie ogarnia tych wszystkich swoich spraw mówiąc już zupełnie kolokwialnie. Dlatego przede wszystkim wyrzuć to wszystko z głowy, przelej to najlepiej na papier, nie musisz na tym etapie szukać jeszcze jakichkolwiek programów do zarządzania zadaniami czy planerów, po prostu weź zwykłą kartkę papieru, a pewnie więcej tych kartek, może nawet i całą ryzę. Oczywiście żartuję – weź tyle, ile potrzebujesz. Po prostu wyrzuć absolutnie wszystko tak, abyś miał pewność, że nic nie zalega w Twojej głowie. I ja jestem fanem robienia takiego odgruzowania zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Dlatego że dobrze jest oddzielać te sfery, ale jeżeli chodzi o naszą głowę, to tam po prostu znajduje się wszystko i tam nie ma podziału na to, czy to jest sfera zawodowa czy prywatna. Dlatego po prostu na tym etapie wyrzuć wszystko, co chodzi Ci po głowie, co jest taką, jak to mówi David Allen, twórca metody „Getting Things Done”, otwartą pętlą. Czyli taką niezałatwioną sprawą, taką sprawą, co do której ani nie podjąłeś czy nie podjęłaś decyzji czy ją zrobisz, a już tym bardziej kiedy ją zrobisz i nie masz jakkolwiek uchwyconej tej sprawy w żadnych ze swoich systemów. Ona po prostu krąży po Twojej głowie i za jakiś czas rotacyjnie Twój umysł gdzieś Ci o tej sprawie przypomina. I to najczęściej oczywiście nie wtedy, kiedy masz możliwość się nią zająć, ale w zupełnie przypadkowych momentach. Więc wypisz to wszystko i wypisu tak długo, aż po prostu będziesz miał absolutną pewność, że już nic w Twojej głowie nie zalega. I wierz mi, jeżeli nawet już przejdzie Ci przez głowę, że to już jest wszytko, to daj sobie jeszcze trochę czasu, daj sobie 15-20 minut na to, bo być może jeszcze coś przyjdzie Ci do głowy. Pierwszy krok to jest po prostu takie oczyszczenie, zebranie, zobaczenie tego obrazu całości, ile jest tych wszystkich spraw, niedokończonych spraw w Twoim życiu. Zarówno w sferze zawodowej, jak i w sferze prywatnej. To jest pierwszy krok. I przez sprawy mam tu tak naprawdę na myśli wszystko to, co wymaga od Ciebie jakiegokolwiek działania. I na tym etapie na równi stawiam zarówno dokończenie jakiegoś projektu w pracy, jak taką sprawę, jak skoszenie trawnika w ogrodzie. Dla mnie to wszystko jest sprawa, która gdzieś krąży w Twoim umyśle. I jeżeli chcesz w którymś momencie dojść do takiego etapu, że nie myślisz o tych swoich zadaniach, tylko masz taką pewność, że one są zaopiekowane, że one są ujęte gdzieś w systemie i wierzysz, że o nich nie zapomnisz, dlatego możesz się zrelaksować i po prostu o nich nie myśleć, no to musisz je po prostu najpierw wszystkie wyrzucić na zewnątrz. Nie trzymać tych zadań w głowie. Bo to jest pierwsza rzecz, która odpowiada za to, że czujesz się psychicznie po prostu zmęczony natłokiem tych zadań. Krok drugi, kiedy już zobaczysz tą całość, zbierzesz to wszystko w jakimś jednym miejscu, to jest selekcja. I przejrzenie każdego tego zadania krok po kroku, zadanie po zadaniu, sprawa po sprawie. Tak, jak leci, bez wybierania, które lubisz bardziej, których nie lubisz bardziej. Na tym etapie jeszcze nie zastanawiasz się kiedy to zrobisz, czy to zrobisz. Znaczy nie zastanawiasz się, kiedy zrobisz, ale co to w ogóle jest. Czy to jest jakieś zadanie, czy to wymaga Twojego działania i jakiego. I starasz się zapisać na osobnej kartce wszystkie zadania. Czyli to, co ostatecznie zdecydujesz się zrobić. I robisz to według po prostu takich wytycznych. Jeżeli jest to zadanie, które ma przypisaną datę realizacji, po prostu ma jakiś termin, tak zwany deathline, to wpisujesz to od razu do kalendarza. Patrzysz na tą sprawę, widzisz ją, a to ma deathline, wpisujesz do kalendarza. Ja zawsze jeszcze proponuję zapisać drugą datę – za każdym razem, kiedy masz taki projekt, do którego musisz się w jakiś sposób przygotować, to warto jest też zapisać jeszcze jedną datę, a mianowicie, kiedy należy rozpocząć przygotowania. Dlatego że czasem samo ujęcie w kalendarzu ostatecznego terminu jest niewystarczające. Ponieważ, jeżeli natkniesz się na tą rzecz w kalendarzu w przeddzień albo wręcz w ten dzień, w który przypada termin, to czasem może to być zbyt krótki czas, aby to zadanie zrealizować. Dlatego, jeżeli jest to jakiś projekt, jest to jakieś spotkanie, do którego się musisz przygotować, a już zwłaszcza, jeżeli to jest jakiś duży projekt, typu wesele, na które się wybierasz i musisz odpowiednio wcześniej kupić i kreację i prezent, i pewne załatwić jeszcze masę innych rzeczy, no to oczywiście warto by było takie przypomnienie wpisać sobie w kalendarz odpowiednio wcześniej. Czy to tydzień wcześniej, dwa miesiące wcześniej, w zależności od tego, co to jest i jak długiego czasu potrzebujesz, aby się dobrze do tego przygotować. To też pozwoli ci dość spokojnie podchodzić do realizacji takich projektów, ponieważ wiesz, że w odpowiednim momencie Twój kalendarz Ci przypomni, natkniesz się po prostu na tą informację w kalendarzu. Wówczas, jeżeli masz takie zaufanie do swojego narzędzia, ufasz swojemu kalendarzowi, wiesz, że tam są po prostu tylko sprawdzone informacje, to możesz się wówczas zrelaksować i przestać ciągle trzymać te zadania w głowie. To oczywiście się nie stanie z dania na dzień, ale z czasem, jak będziesz to wszystko robił według tego procesu, o którym Ci zaraz powiem, to z czasem dojdziesz do tego, że przestaniesz myśleć o swoich zadaniach, bo będziesz miał pewność, że one są ujęte w jednym systemie i w odpowiednim czasie przyjdzie na nie pora. Więc każde z tych zadań patrz pod takim kątem, czy ma przypisaną datę realizacji czy nie. Jeżeli ma, to trafia do kalendarza, jeżeli nie ma, to trafia na jedną wspólną listę. Oczywiście z czasem możesz to podzielić sobie na projekty, na życie prywatne, zawodowe, ale na tym etapie najbardziej prostej wersji tego systemu wystarczy Ci po prostu jedna wspólna lista. I lecisz po kolei. Każdą rzecz bierzesz, zastanawiasz się, co to jest, czy wymaga działania, jeżeli tak, czy to działanie ma jakiś termin, no i wpisujesz to w odpowiednie miejsce. Na tym etapie też podejmujesz decyzję, że czegoś realizować na przykład nie będziesz, z różnych względów. Czasem życie się zmienia, nasze oczekiwania względem nas się zmieniają, zmieniają się nasze pomysły, cele, priorytety. Więc śmiało, jeżeli czujesz, że coś chciałeś zrobić, ale dzisiaj już to nie jest aktualne, to po prostu ważne jest to, aby sobie powiedzieć po prostu „nie będę tego realizował, wykreślam to z głowy mentalnym ołówkiem i po prostu więcej o tym nie myślę”. Jeżeli to dotyczy jakichś zobowiązań podjętych względem innych osób, no to możesz oczywiście podjąć tutaj próby renegocjacji warunków albo w ogóle spróbować się z danego zadania czy z danego projektu wymiksować, jeżeli uznasz na tym etapie, że to już nie jest dla Ciebie aktualne. Natomiast ważne jest to, żeby do każdej z tych rzeczy podjąć jakąś decyzję. Dlatego że te otwarte pętle biorą się głównie z tego, że te decyzje nie zapadły. I one po prostu Twój mózg nie wie, co z tym zrobić, więc co chwilę Ci o tym przypomina. I nie może tego po prostu uznać albo za wykonane, albo za usunięte. I jeżeli przebrniesz już przez tą listę, to oczywiście pewnie trochę potrwa, nie jest to łatwy proces, no ale nagroda też jest spora. Takie poczucie, że masz czysty umysły, takie poczucie harmonii, ale też kontroli, no myślę, że jest warte tego, aby te kilka godzin, może trochę więcej, w zależności od tego, ile tych spraw w swoim życiu masz poświęcić jednak na to. Ale dobra wiadomość jest też taka, że jeżeli zrobisz to porządnie, a następnie będziesz dbać o czystość tego systemu, no to nieprędko będziesz musiał powtórzyć ten proces. Więc warto się na pewno do tego bardzo dobrze przyłożyć. I kiedy już masz posegregowane te zadania, już oddzieliłeś to ziarno od plew i masz tylko listę zadań, kolejnych zadań, no bo te zadania, które miały termin trafiły do kalendarza, no to jesteś w sytuacji, w którą masz jedną, wielgachną listę.

I kolejnym, trzecim krokiem jest decyzja, które z tych zadań są priorytetem na następny tydzień. Tak, jak już wiesz, ja uwielbiam planowanie tygodniowe i stosuję je zawsze, również oczywiście w pracy zawodowej, nie tylko w życiu prywatnym. Dlatego dla mnie priorytet to jest to, co mam zaplanowane na ten tydzień. Jeżeli coś jest priorytetem trafia na tak zwaną „krótką listę”. Krótka lista to są zadania, które są do zrobienia w tym konkretnym tygodniu. I teraz uwaga, raz w tygodniu, ja robię to w poniedziałek rano, ale każdy inny dzień jest równie dobry, o ile jest to faktycznie raz w tygodniu, siadam i przeglądam wszystkie moje listy. Ja już dzisiaj korzystam z aplikacji do zarządzania zadaniami i tam mam to podzielone na konkretne obszary i projekty, ale mam też taki podgląd, który się nazywa „any time” i na tej konkretnej liście widzę wszystkie zadania. No i przeglądam je. I za każdym razem w każdym tygodniu zastanawiam się, które z nich wybrać do zrobienia w kolejnym tygodniu. I kieruję się tym, jakie cele mam do zrealizowania w tym tygodniu. Co muszę zrobić w najbliższej kolejności, aby te cele w konsekwencji zrealizować. Co jest kolokwialnie mówiąc u mnie w tym momencie na tapecie. I kiedy decyduję się na zrobienie jakichś zadań i wrzucenie ich na tak zwaną krótką listę, to przez cały tydzień pracuję tylko i wyłącznie na tej krótkiej liście. Ta cała długaśna lista w ogóle mnie nie interesuje. A mogę się zrelaksować pod tym kątem dlatego, że wiem, że w przyszłym tygodniu w poniedziałek rano ja znowu przejrzę tą listę i znowu podejmę decyzję, które z tej listy zadania wybiorę na kolejny tydzień. I w ten sposób funkcjonuję już od bardzo dawna i to się u mnie sprawdza świetnie. Dlatego że zwiększa się moje skupienie na tych zadaniach, które faktycznie mam do wykonania. TA lista jest realna, ponieważ za każdym razem patrzę przede wszystkim na to, ile ja faktycznie mam czasu w danym tygodniu i oczywiście odpowiednio tę listę do tego mojego czasu dostosowuję. Jeżeli wiem, że wyjeżdżam na kilka dni w delegację, to inaczej planuję niż wtedy, gdy wszystkie wieczory na przykład mam wolne i mogę sobie zaplanować więcej, na przykład w obszarze rozwoju własnego biznesu. Więc urealnienie tej listy tutaj jest bardzo ważne dla tego poczucia komfortu związanego z tym, że mogę się skupić tylko i wyłącznie na tej krótkiej liście i nie myśleć o reszcie zadań. I to też daje takie poczucie, że to jest do zrobienia.

Ponieważ, jeżeli spojrzymy faktycznie na tą jedną wielką długą listę, to można się poczuć troszeczkę przygniecionym, dlatego że, no oczywiście pojawia się pytanie, ile czasu zajmie mi wyczyszczenie tej listy. I ja już dawno odpuściłam sobie myślenie, że ta lista kiedykolwiek będzie czysta. Tylko po prostu, no cały czas wpływają nowe zadania, część realizuję, część nie. Myślę, że nigdy nie będzie takiego dnia, kiedy po prostu nie będę miała nic do zrobienia. To już by chyba oznaczało, że albo jestem na emeryturze, albo już wręcz umarłam, no bo już nie mam żadnej aktywności życiowej, już żadnego kolejnego zadania przed sobą. Więc w ogóle nie myślę o tym, żeby tą listę wyczyścić po prostu do zera, tylko bardziej myślę o tym, żeby realizować swoje cele, żeby realizować projekty, żeby je odhaczać i po prostu brać się za kolejne. Ponieważ to oznacza progres w życiu. Jeżeli to są dobrze poukładane cele, dobrze poukładane projekty, to to oznacza postęp. I na tym się koncentruję, a nie na tym, żeby doprowadzić do tego, zęby ta lista była jakaś turbo krótka albo żeby w ogóle nie było na niej zadań. Więc to pozwala mi się zrelaksować i jednocześnie skupić na tym, co mam do zrobienia, nie myśleć o całej reszcie. Ale to jest możliwe tylko wtedy, kiedy faktycznie dokonujesz co tydzień tych przeglądów, no i zastanawiasz się, które zadania wybierzesz na kolejny tydzień, no i faktycznie realizujesz te zadania, tak. No bo to żadna metoda na nic się zda, jeżeli nie będziesz tych zadań realizować. Ale z czasem jak dojdziesz do wprawy, to zobaczysz, że to świetnie posuwa wszystkie projekty na przód i taka systematyczność w tym też bardzo pomaga. Dlatego że, jeżeli działasz systematycznie, Twój umysł też się oczywiście przyzwyczaja, wyrabia Ci się nawyk i rodzi się też zaufanie do tego systemu, co oczywiście pozwala Ci faktycznie trwale wyrzucić te projekty z głowy i masz więcej czasu na to, aby myśleć o tym, co teraz robisz, o projekcie, nad którym pracujesz, a nie o tym, ile rzeczy masz jeszcze do zrobienia. Więc gorąco Ci polecam wypróbowanie krótkiej listy. To jest najprostsza z możliwych wersja systemu, którego uczę w swoim kursie „Czas na plan”. Ale już w takiej nawet okrojonej wersji ona powinna zdać świetnie egzamin. Sam fakt, że już się odgruzujesz, że zobaczysz całokształt wszystkich swoich zadań, zbierzesz je w jednym godnym zaufania systemie i co tydzień będziesz przeglądać te zadania i decydować, które zrobisz w tym tygodniu, a które nie, to już na pewno zrobi dużą różnicę. Bo już sam fakt, że będziesz mieć system, którego się będziesz trzymać już sprawi dużą różnicę i tak naprawdę upłynni sposób, w jaki będziesz zarządzał swoimi zadaniami. Tak że polecam Ci, abyś to spróbował koniecznie. Daj mi znać, jak się to spisuje u Ciebie. Moja kursantka, która napisała mi, że te dwa słowa, ta krótka lista tak bardzo zmieniły sposób, w jaki zarządza swoimi zadaniami. Napisała mi jeszcze, że w końcu przestała się bać tej długiej listy. Kiedy nie było krótkiej listy, kiedy jeszcze o niej nie wiedziała, to bała się tego sposobu zbierania wszystkich zadań w jedno miejsce i po prostu trzymania się jednej listy. A wcześniej też próbowała metody właśnie GTD – Getting Things Done Davida Allena, który właśnie uczy też tego, aby wszystko zebrać w jednym miejscu, ale jednak nie uczy tego, aby wybierać potem z tej długiej listy zadania na kolejny tydzień. I to dopiero sprawiło u niej tą różnicę, że ona faktycznie przekonała się do tej metody i zaczęła ją stosować, dlatego że miała taki spokój, że to nigdzie nie zginie, jednocześnie nie musiała pamiętać i myśleć o tej całej długiej liście zadań do zrobienia, bo koncentrowała się tylko na tym, co ma do zrobienia w kolejnym tygodniu. I to tyle w dzisiejszym odcinku podcastu. Mam nadzieję, że Ci się podobał i że wypróbujesz tę metodę. Jeżeli tak, koniecznie daj mi znać, jak się dla Ciebie sprawdza. Pozdrawiam. Cześć!

SP004: Jak i dlaczego warto planować tydzień?

W odcinku usłyszysz:

  • Dlaczego warto planować w skali tygodniowej?
  • O roli perspektywy w planowaniu.
  • O Macierzy Eisenhowera.
  • Dlaczego lubię metodą planowania w skali tygodniowej?
  • O roli zatrzymywania się podczas planowania?
  • Gdzie należy mieć swoje cele?
  • O ustalaniu priorytetów na dany tydzień.
  • Czy planujemy tylko zadania związane z pracą?
  • Dlaczego trzeba się urealniać i sprawdzać czy nasze plany są realne do zrealizowania?

Linki:

Anita Kowalska – https://anitakowalska.pl
Kurs Czas na Plan – http://czasnaplan.pl
Planer Tygodniowy do pobrania – https://anitakowalska.pl/planer/

Dołącz do grupy – Strefa Produktywności:

https://www.facebook.com/groups/strefaproduktywnosci/

Transkrypcja nagrania:

Pierwszy jest taki, że planując tylko najbliższy dzień mamy jednak dość krótką perspektywę, moim zdaniem zbyt krótką perspektywę. Kiedy masz w głowie tylko kolejny dzień, to częściej jesteś skłonny reagować na sytuację, które przynosi Ci życie. Gasić pożary, robić to, co jest pilne, to, co głośniej zabiega o Twoją uwagę, to, co udaje tylko, że jest ważne, a w rzeczywistości nie jest to ważne, przynajmniej nie jest ważne dla Ciebie. Kiedy planujesz tygodniowo, to jednak możesz spojrzeć na ten odcinek czasu… masz większą perspektywę, jesteś w stanie zrobić więcej w tydzień, niż jesteś w stanie zrobić w ciągu dnia. W ciągu jednego dnia trudno jest zmieścić i zadbać tak naprawdę o wszystkie swoje kluczowe obszary, o realizację celów i o siebie samego, a w tydzień jesteś w stanie to zrobić. Nikt nie powiedział, że czas na poszczególne obszary swojego życia masz dzielić równo każdego jednego dnia. Moim zdaniem, jeżeli robisz to w obrębie tygodnia i w każdym tygodniu znajdujesz czas na ważne dla siebie obszary, takie jak na przykład praca zawodowa, rodzina, hobby, jeżeli działasz w jakichś organizacjach charytatywnych czy społecznych, czy jakichkolwiek innych, to być może również chcesz przydzielić temu czas. Czy to czas dla siebie, czas na rozwój, czas na rozwój osobisty, zawodowy, o to wszystko w perspektywie tygodnia jesteś w stanie zadbać. W ciągu jednego dnia podzielić czas sprawiedliwie moim zdaniem nie miałoby to sensu.

Cześć! W dzisiejszym, czwartym odcinku podcastu „Strefa Produktywności” spróbuję Cię przekonać do metody planowania tygodniowego. Osobiście stosuję tę metodę już od ponad ośmiu lat i nie wyobrażam sobie bez niej życia. Jeżeli jesteś ciekaw, w czym, moim zdaniem, metoda planowania tygodniowego jest lepsza od planowania dziennego, to zapraszam do wysłuchania audycji.

Większość z nas organizuje swoje zadania planując je albo w kalendarzu, albo na dziennych listach zadań. Ja, tak jak już zdradziłam na samym początku, planuję cały tydzień. Dlaczego? Są przynajmniej trzy powody.

Pierwszy jest taki, że planując tylko najbliższy dzień mamy jednak dość krótką perspektywę, moim zdaniem zbyt krótką perspektywę. Kiedy masz w głowie tylko kolejny dzień, to częściej jesteś skłonny reagować na sytuację, które przynosi Ci życie. Gasić pożary, robić to, co jest pilne, to, co głośniej zabiega o Twoją uwagę, to, co udaje tylko, że jest ważne, a w rzeczywistości nie jest to ważne, przynajmniej nie jest ważne dla Ciebie. Kiedy planujesz tygodniowo, to jednak możesz spojrzeć na ten odcinek czasu… masz większą perspektywę, jesteś w stanie zrobić więcej w tydzień, niż jesteś w stanie zrobić w ciągu dnia. W ciągu jednego dnia trudno jest zmieścić i zadbać tak naprawdę o wszystkie swoje kluczowe obszary, o realizację celów i o siebie samego, a w tydzień jesteś w stanie to zrobić. Nikt nie powiedział, że czas na poszczególne obszary swojego życia masz dzielić równo każdego jednego dnia. Moim zdaniem, jeżeli robisz to w obrębie tygodnia i w każdym tygodniu znajdujesz czas na ważne dla siebie obszary, takie jak na przykład praca zawodowa, rodzina, hobby, jeżeli działasz w jakichś organizacjach charytatywnych czy społecznych, czy jakichkolwiek innych, to być może również chcesz przydzielić temu czas. Czy to czas dla siebie, czas na rozwój, czas na rozwój osobisty, zawodowy, o to wszystko w perspektywie tygodnia jesteś w stanie zadbać. W ciągu jednego dnia podzielić czas sprawiedliwie moim zdaniem nie miałoby to sensu. 

Więc pierwsze to jest perspektywa. Kiedy patrzysz na jeden dzień, to jesteś dość krótkowzroczny. Kiedy spojrzysz na tydzień z góry, to jesteś w stanie lepiej przydzielić ten swój czas ludziom i sprawom tak, aby realizować długoterminowe cele. Dlatego że ludzie bardzo często, jeżeli już planują, co oczywiście i tak już jest dużym plusem, to że jest jakakolwiek forma planowania to już jest dużym plusem, ale najczęściej ono się przejawia w tym, że raz w roku stawiamy sobie jakieś cele. Czasem rozpracowujemy je na zadania, poszczególne kamienie milowe, czasem nie, jest to tylko na zasadzie życzeń noworocznych, bardziej tak bym to nazwała, a następnie potem koncentrujemy się tylko na najbliższym dniu. Więc ten dystans pomiędzy długoterminowymi celami a codziennym naszym życiem jest bardzo duży. Tydzień pozwala tę lukę zapełnić. Dlatego, że no w miesiącu mamy takie cztery fajne kamienie milowe, na które możemy rozłożyć swoje cele. I te każde poszczególne kamienie milowe rozłożyć na poszczególne zadania i to już nabiera realnych kształtów. W ten sposób jesteś w stanie już realizować swoje cele.

 Więc pierwsze to perspektywa, drugie to właśnie takie zachowania reaktywne i proaktywne. Jeżeli mamy na uwadze tylko najbliższy dzień częściej reagujemy niż działamy proaktywnie. Czyli częściej reagujemy na to, co przynosi nam życie, a nie proaktywnie staramy się robić to, na czym nam zależy. I tutaj warto by było przywołać Macierz Eisenhowera czy też Tablicę Czasu, o której pisał Covey, która pokazuje relacje pomiędzy pilnością a ważnością zadań. Są tam cztery ćwiartki, być może się z tym już kiedyś spotkałeś. Pierwsza ćwiartka to są sprawy pilne i ważne, druga to są sprawy ważne, ale nie pilne, trzecia to są sprawy pilne i nieważne, no i czwarta ćwiartka to są oczywiście sprawy niepilne i nieważne. I kiedy świadomie przydzielasz swój czas ludziom i sprawom, to będziesz starał się spędzać jak najwięcej czasu w ćwiartce drugiej. Czyli będziesz starał się robić jak najwięcej zadań, które nie są pilne, ale są ważne. Dlatego, że po pierwsze, one pozwolą Ci osiągać długoterminowe cele, bo tam jest budowanie relacji, tam jest realizowanie celów, tam jest doszkalanie się, tam jest zapobieganie, planowanie czyli wszystko to, co zapobiega temu, aby sprawy w konsekwencji stawały się pilne. Wiadomo, że im więcej pilności, tym więcej stresu w życiu. Jeżeli planujesz tygodniowo, to świadomie możesz ten czas przydzielić poszczególnym obszarom, poszczególnym zadaniom, poszczególnym celom. Ty jakby masz większy wpływ na to, gdzie ten Twój czas ma iść, w co chcesz go zainwestować, gdzie chcesz zasiać, tak, aby to mogło wzrastać w Twoim życiu. Natomiast jeżeli koncentrujesz się tylko na najbliższym dniu, to najczęściej będziesz spędzał swój czas prawdopodobnie w ćwiartce pierwszej i trzeciej. W ćwiartce pierwszej, czyli w sprawach pilnych i ważnych. No bo jeżeli nie miałeś wcześniej czasu, aby zadbać o nie na etapie ćwiartki drugiej, kiedy jeszcze nie były pilne, no to najprawdopodobniej wszystko jest w Twoim życiu pilne, w mniejszym lub większym stopniu ważne, ale zazwyczaj jest to pilne. No oczywiście czasem też ludzie po prostu działają w trybie pilności i to jest w stanie ich zmotywowania działania, a nie to, czy coś jest ważne czy nie, tylko wtedy jak czują nad sobą jakiś bacik, mają termin, to wtedy są w stanie się zmobilizować i coś zrealizować. Natomiast, no to jest okupione bardzo dużą dawką stresu. Więc jeżeli możesz świadomie do tego podejść planując swój tydzień, no to zaplanowałbyś ten czas inaczej. A druga ćwiartka, ale w nomenklaturze Eisenhowera czy Coveya to trzecia ćwiartka, no to są te sprawy, które są pilne, ale nie są ważne, a przynajmniej nie są ważne dla Ciebie. I tam najczęściej też spędzasz czas, dlatego że jeżeli nie stawiasz sobie, jako punkt wyjścia do dobrego tygodnia swoich celów, no to najczęściej będziesz realizował cudze cele. Dlatego, ze nie zadbałeś wcześniej o to, aby Twój czas poszedł w innym kierunku, czyli na realizację Twoich celów. I często też ludzie, no nie zdają sobie sprawy, że większość życia spędzają w ćwiartce trzeciej, myślą że są w ćwiartce pierwszej czyli realizują sprawy ważne i pilne. No ale nie zadają sobie pytań dla kogo te zadania są ważne. Bo najczęściej nie są ważne tak naprawdę dla nich. Więc to jest ważne, że jeżeli planujesz tygodniowo, to jest to jednak planowanie bardziej proaktywne, przemyślane i takie, które długoterminowo ma Ci przynieść dobre owoce, a nie tylko reagować na to, co przynosi Ci życie. 

A trzeci punkt to jest podejście strategiczne ponad operacyjne. A tak w zasadzie to jest to też tak dobrze wypośrodkowana metoda. Dlatego że z jednej strony jesteś w stanie planując tygodniowo podejść do tego planowania jednak bardziej strategicznie, bardziej z lotu ptaka, bardziej się zastanowić, co w ciągu najbliższego tygodnia, no najbliżej posunie Cię na przód w kierunku Twoich celów, projektów, co najbardziej pozwoli Ci się rozwinąć w kluczowych dla Ciebie obszarach, czy też rolach życiowych, jeżeli wolisz w ten sposób podchodzić do swojego życia. Więc masz takie szersze spojrzenie i masz też takie poczucie, że to ma większy sens, dlatego że składa się na pewną całość. W przypadku planowania dziennego trudno mówić o jakiekolwiek strategii, częściej jest to takie bardziej planowanie, no operacyjne. Co dzisiaj, o której godzinie, gdzie musisz być, co zrobić. Jeżeli nie ma nad tym planowaniem dziennym planowania tygodniowego, to częściej będą to po prostu działania chaotyczne, które w sumie nie będą się składały na realizację jakiejś długoterminowej strategii. W planowaniu tygodniowym masz jak najbardziej na to wpływ, zwłaszcza jeśli jeszcze nad tym masz planowanie miesięczne, no to już w ogóle idziesz jak po sznurku do tych swoich celów. A dlaczego powiedziałam, że jest to też fajny balans? Dlatego że w planowaniu tygodniowym jest taka zasada, że nie ma tak do końca znaczenia, którego dnia zrealizujesz zadanie, o ile ono będzie w obrębie jednego tygodnia. Każdy czas jest dobry. Możesz wybierać zadania do zrobienia na konkretny dzień z dowolnego klucza. Czy to z takiego klucza, że po prostu bardziej czujesz dzisiaj te zadania, bardziej masz na to ochotę, albo masz po prostu czas akurat tego dnia na wykonanie tego zadania. Bo każda data, każdy termin w obrębie tego tygodnia będzie dobry. Więc to też daje taki psychiczny luz i też elastyczność, która jest, no niezbędna przy planowaniu, bo oczywiście plany swoje, a życie swoje. I już nieraz na pewno każdy z nas spotkał się z tym, że mieliśmy super zaplanowany tydzień czy dzień, a życie pokazało jednak, że nic sobie z tych naszych planów nie robi. Takie oczywiście sytuacje się zdarzają. W przypadku planowania dziennego to Ci burzy tak naprawdę cały dzień i niweczy wszystkie plany. W przypadku planowania tygodniowego nie. Tutaj masz tą elastyczność , której jednak nie ma w planowaniu dziennym. Więc to są takie trzy powody, dla których ja bardzo lubię planowanie tygodniowe. Ale jest jeszcze jeden taki bonus, który ciężko zakwalifikować do czegoś, do jakiejś konkretnej kategorii. A mianowicie to, że planowanie tygodniowe wymusza na Tobie niejako zatrzymanie się. Czyli to jest coś, czego ludzie praktycznie w dzisiejszych czasach nie robią albo robią bardzo rzadko. Mamy taką tendencję jednak, jako no społeczeństwo do takiego życia w pędzie, w ciągłym biegu. Takie zatrzymanie najczęściej to się właściwie pojawia w okolicach świąt, w okolicach nowego roku. A to dlatego, że wtedy mamy więcej wolnego czasu i mamy w ogóle gdzieś przestrzeń w życiu, w głowie na to, aby pomyśleć o czymś więcej niż tak zwana „bieżączka”. Więc to jest coś, za co ja bardzo, bardzo lubię i szanuję tę metodę planowania, dlatego że ona wymaga ode mnie, abym ja się w każdym tygodniu zatrzymała. 

I teraz już przechodząc do tego, jak dobrze zaplanować swój tydzień, to właśnie pierwszym punktem jest ZATRZYMAJ SIĘ. To jest wymóg. Aby zrobić dobrze przegląd tygodniowy zadań, aby wybrać, zdecydować o priorytetach, a tak w zasadzie o priorytecie na ten tydzień, no to musisz się zatrzymać. Musisz znaleźć ten czas, czy to będzie 15 czy 20 minut na to, aby się zastanowić, komu i czemu przydzielić swój czas. To jest bardzo ważne. Jeżeli Ty tego nie zrobisz, to życie to zrobi dla Ciebie. Ale już wtedy tracisz kontrolę, jakie owoce później w tym swoim życiu będziesz zbierać. Więc warto to wygospodarować, warto stworzyć też z tego pewien taki rytuał, nawyk oczywiście. Ja kiedy zaczynałam planować tygodniowo, to było już ponad osiem lat temu, to miałam taki nawyk, że co tydzień w poniedziałek, no robiłam tą kawę codziennie, ale w poniedziałek rano, jak przychodziłam do pracy robiłam sobie kawę, i to był już mój nawyk, to oprócz tego drukowałam sobie planer tygodniowy, o którym powiem ci na końcu. Wypełniałam go krok po kroku zgodnie z instrukcją i planowałam swój tydzień. Piłam tą kawę, którą piłam zawsze, a jak chciałam wyrobić sobie nawyk planowania tygodniowego, to dołączyłam po prostu do tego uzupełnianie planera. I tak mi to weszło w krew i takie to było nawet przyjemne, bo z każdym tygodniem czułam się jednak bardziej sprawcza. Czułam, że zaczynam posuwać sprawy na przód. Czułam, że zaczynam osiągać swoje cele szybciej. I to był też powód, dla którego ta metoda planowania została ze mną tak długo. Dlatego że ja jestem osobą, która bardzo dużo rzeczy testuję, no to jest moja pasja. Efektywność, produktywność to są rzeczy, gdzie ja po prostu uwielbiam to, szukam, czytam, testuję. I wiele metod już testowałam, a ta jedna została na tak długo. Właśnie przez to, że bardzo szybko pojawiły się efekty i to oczywiście napędzało mnie do dalszego działania, a potem już się wyrobił z tego nawyk, jak ze wszystkim, co się powtarza w naszym życiu, prędzej czy później staje się po prostu nawykiem. Więc kiedy już się zatrzymasz, znajdziesz tę chwilę dla siebie, to może być tak, jak u mnie. Poniedziałek rano w pracy przy kawie, ale może być to również niedziela wieczór, jeżeli to jest u ciebie bardziej spokojny czas, jak najbardziej. Nie ma to wielkiego znaczenia. Ważne jest to, abyś miał chwilę na to, aby się zatrzymać i przez chwilę zastanowić, pochylić nad tym, co zrobisz z tym nadchodzącym tygodniem. I ważne jest też to, żeby się zastanowić nad kluczowymi obszarami w swoim życiu, zanim w ogóle zaczniesz planować tydzień, to warto mieć już jest w głowie, które teraz obecnie są na tapecie, które są aktualne dzisiaj. Dlatego, że no wiadomo, że kluczowe obszary się zmieniają tak, jak w czasach studenckich kluczowym obszarem była oczywiście edukacja, ale również i rozrywka. Liczyło się przecież to, aby zdać kolokwium i aby pójść na imprezę, to to były priorytety w tamtych czasach, a kiedy już zakładasz rodzinę, no to oczywiście te priorytety się zmieniają. No i ważne żeby być po prostu na bieżąco z tymi kluczowymi obszarami, bo one nam będą potrzebne w zaplanowaniu tego tygodnia.

Punkt drugi to jest PRZEJRZYJ SWOJE CELE. Ja osobiście uważam, że tylko te cele, którymi żyjesz na co dzień, naprawdę którymi żyjesz na co dzień masz szansę zrealizować. Dlatego swoje cele musisz mieć zawsze przed oczami, na uwadze i w kalendarzu. Jeżeli Twoich celów nie ma w kalendarzu, to najprawdopodobniej oznacza tyle, że nad nimi nie pracujesz. Takie jest moje zdanie. Więc cel powinien być punktem wyjścia do planowania tygodnia. Dlaczego? Dlatego, że no nie ma innego sposobu na zrealizowanie swoich celów noworocznych czy też nie, czy jakiekolwiek projektu, jeżeli tego projektu nie rozbijesz: najpierw na kamienie milowe, a potem na zadania i nie będziesz go realizował. Nie ma innej opcji. Z dnia na dzień, no chyba że to jest jakiś bardzo drobny cel, no ale zakładam, że mówimy tutaj o celach, które jednak wymagają jakiejś konkretnej pracy w dłuższym okresie, to to jest jedyna możliwość. I planowanie tygodniowe daje Ci na to przestrzeń. Dlatego, że siadasz, zastanawiasz się, jaki aktualnie masz cel, przepisujesz go. Ja przepisuję swój cel odręcznie co tydzień ten sam, tak długo, aż go nie osiągnę. Dlatego że dzieje się bardzo ważna rzecz, po prostu koncentrujesz swoją uwagę na tym celu. Bierzesz na tapetę jeden i nad jednym aktualnie pracujesz. I zastanawiasz się, co możesz zrobić w nadchodzącym tygodniu, aby zrobić chociaż jeden krok w kierunku tego celu. To jest niezbędne, bez tego po prostu te cele pozostaną w sferze marzeń. Trzeci punkt to jest przejrzyj swoje kluczowe obszary i ustal, co jest priorytetem na ten tydzień. I tutaj właśnie jest miejsce na to, aby wybrać, które z tych wszystkich kluczowych obszarów są do zrobienia, do zaopiekowania się nimi w tym nadchodzącym tygodniu. Wiadomo, że tych obszarów może być wiele. Kiedy robię takie ćwiczenie w moim kursie „Czas na plan”, to w tym ćwiczeniu wybieramy osiem takich kluczowych obszarów. No ale oczywiście może być ich więcej, może być ich mniej, natomiast no za każdym razem w każdym tygodniu najprawdopodobniej nie będziesz w stanie zadbać o wszystkie. Ale ponieważ robisz to co tydzień i co tydzień siadasz i na nowo zastanawiasz komu i czemu przydzielić swój czas to i nawet jeżeli w jednym tygodniu czy przez dwa tygodnie nawet odpuścisz jakiś obszar, to w kolejnym masz szansę nadrobić. Czy to będzie obszar rozwoju osobistego, czy to będzie obszar przyjaźni, relacji, biznesu, rozwoju osobistego, jakikolwiek obszar weźmiesz sobie tutaj pod uwagę, to za każdym razem masz tą kolejną szansę. I naprawdę wierz mi, bardzo trudno jest zaniedbać coś do tego stopnia planując tygodniowo, że już naprawdę nie będzie co zbierać. I zwróć uwagę, że my tu zaczęliśmy mówić o ważnych obszarach, o tym, co ważne, nigdzie nie pojawiło się jeszcze co jest pilne, co Ty musisz zrobić. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że każdy z nas ma masę obowiązków i jak najbardziej to są rzeczy, które powinny się znaleźć w twoim tygodniu, natomiast nie zapominaj też o tym, co Ty chcesz do niego włożyć, do tego tygodnia proaktywnie, od siebie. O co Ty chcesz zadbać. Dlatego, że jeżeli zawsze będziesz pozwalać na to, aby to inni ludzie decydowali o tym, na to będziesz przeznaczał swój czas, no to będziesz realizował ich cele, a nie swoje. Więc trzeba jednak zadbać o siebie ii najpierw zapewnić czas na to, co dla Ciebie jest ważne, a potem, jeżeli zostanie czas, to na inne sprawy. Jeżeli chodzi o planowanie tygodniowe również w życiu zawodowym, to ono również spełnia bardzo podobną funkcję, a mianowicie w każdym tygodniu wybieram sobie zadania, które są do zrobienia na ten tydzień w obszarze zawodowym, pop prostu jest to jeden z obszarów. Tutaj mówię o planowaniu tygodniowym w szerszym kontekście, w kontekście całego mojego życia, no a to nie jest tylko praca zawodowa, ale też również inne obszary. No i warto o tym pamiętać, jeżeli mówimy w ogóle o jakiejś koncepcji work-life balance, a tak w zasadzie life balance, czyli po prostu życiowym balansie, no to jednak musimy wziąć to pod uwagę przydzielając swój czas.

Czwartym punktem do zaplanowania dobrego tygodnia jest odnowa tygodniowa. No z nami jest trochę tak, jak z samochodem – jak nie zatankujemy, to nie pojedziemy. I cóż, w każdym tygodniu warto by było zrobić coś dla ciała, coś dla duszy, coś dla umysłu i coś dla innych. Czyli zadbać o cztery takie podstawowe obszary, po to, aby długofalowo nie zabrakło nam energii do działania, nie zabrakło nam sensu działania, żeby nie zabrakło nam wsparcia ludzi, na których nam zależy, czy też nie zabrakło nam po prostu wiedzy. I tutaj, no już nie będę się rozwijać na ten temat, być może kiedyś zrobię na ten temat osobny odcinek podcastu. Natomiast ważne jest to, aby zadbać o regenerację, o odnowy, o rozwój, po to, aby po prostu mieć ciągle świeżą taką energię życiową do działania. 

I piąty punkt to jest UREALNIENIE. Czyli innymi słowami „sprawdź kalendarz”. Sprawdź, ile realnie Ty masz czasu. Bo papier przyjmie wszystko, ale niestety kalendarz już nie. Nie jest z gumy, nie rozciągniemy tego czasu oczywiście. Więc warto zanim ostatecznie zdecydujemy co wpisujemy sobie na listę na ten tydzień wziąć pod uwagę, co już znajduje się w naszym kalendarzu, bo na przykład odbywa się cyklicznie albo już wcześniej zostało zaplanowane, albo jest po prostu naszym obowiązkiem, co też się wydarzy takiego, co jest jakimś losową sytuacją, na przykład wyjazd w delegację czy jakaś impreza firmowa czy rodzinna, która też jednak, no w jakiś sposób wpływa na nasz kalendarz inny niż zazwyczaj. Więc warto to wziąć pod uwagę, jak konkretnie ten tydzień się kształtuje i ile ja faktycznie będę mieć czasu na to, aby zrealizować te zadania. Bo mamy taką tendencję, chyba to Brian Tracy powiedział w kontekście roku, że przeceniamy to, co jesteśmy w stanie zrobić w ciągu roku, a nie doceniamy tego, co jesteśmy w stanie zrobić w ciągu 10 lat. I podobnie mam wrażenie jest w przypadku planowania dziennego i tygodniowego. Przeceniamy to, co jesteśmy w stanie zrobić w ciągu jednego dnia, a nie doceniamy tego, co możemy zrobić w tydzień. Jednak mimo to, że w ciągu tygodnia jesteśmy w stanie zrobić całkiem sporo, to zawsze musimy pamiętać o tym, żeby jeszcze sprawdzić ten czas, żeby to było przede wszystkim realne. Dlatego że jeżeli chcesz mieć ten efekt, który ja miałam, taki efekt wow już po pierwszym tygodniu, po drugim tygodniu, kiedy czułam, że ta faktycznie, że ta metoda działa, że ja działam zgodnie z tą metodą, że faktycznie to mi przynosi efekty, posuwa sprawę na przód, że to się składa potem na realizację moich celów, no to to musi być realne. Dlatego, że jeżeli nie będzie realne, to szybko się po prostu zniechęcisz. Dla mnie ważniejsze jest to, żebyś zrealizował nawet mniej zadań, ale realizował je systematycznie w każdym tygodniu. Dlatego, że to też zbuduje Twoją pewność siebie i Twoją pewność w stosunku do tej metody planowania. Jeśli zdecydujesz się wypróbować tę metodę, to polecam Ci bardzo serdecznie pobranie planera tygodniowego. Możesz go pobrać całkowicie bezpłatnie z mojej strony internetowej. Wystarczy, że wejdziesz na stronę www.anitakowalska.pl/planer, zapiszesz się na moją listę mailingową i wówczas w mailu zwrotnym przyjdzie do Ciebie planer wraz z dostępem do strony, gdzie znajdziesz videoinstrukcję, jak krok po kroku zaplanować swój tydzień wraz z planerem tygodniowym. Bardzo serdecznie Ci to polecam. Myślę, że warto wypróbowywać nowe techniki, nowe metody. Nigdy nie wiesz, która zostanie z Tobą tak, jak ta ze mną przez tak długi czas i odmieni faktycznie Twoje planowanie, a można nawet powiedzieć, że życie, bo w moim przypadku zdecydowanie tak było. Jeżeli się na to zdecydujesz to koniecznie proszę, daj mi znać, jak Ci idzie i jak ta metoda sprawdza się dla Ciebie.

Jak znaleźć czas na rozwój?

W idealnym świecie, każdy dzień rozpoczynalibyśmy z książką w ręku, popijając świeżo zaparzoną kawkę, godzinę dziennie przeznaczali na naukę języka i regularnie uczestniczyli w kursach i szkoleniach, które pomogłyby nam rozwijać się osobiście i zawodowo.

Co jednak zrobić, gdy jesteś normalnym człowiekiem, który ma pracę na pełen etat, dom, dzieci i milion innych spraw na głowie? 

Poniżej znajdziesz kilka moich ulubionych sposobów, jak wygospodarować czas i wpleść rozwój do swojego życia.

1.

Jeśli nie możesz przeznaczyć dodatkowego czasu na rozwój osobisty, wykorzystaj ten, który już masz. 

Zasada jest prosta, jeśli jedna czynność nie wymaga intelektualnego zaanagażowania łącz ją z czynnością, dzięki której się rozwijasz. 

Prasowanie, robienie zakupów, dojazdy do pracy, spacery, czy malowanie paznokci spokojnie można połączyć ze słuchaniem podcastów, czy audiobooków, a czasem nawet webinarów. Często polecam tę formę nauki ponieważ idealnie pasuje do dzisiejszych czasów. 

W dobie smartfonów i wifi, wiedzę mamy już nawet nie na wyciągnięcie ręki, ale dosłownie w ręce. Dokładając do tego słuchawki, możesz niemal wszędzie wejść do swojej „wirtualnej sali szkoleniowej”. 

Taką formę nauki możesz też łączyć ze sportem, czy zwykłym spacerem z psem. 

Ruch dodatkowo powoduje, że myśli nam się lepiej, więc korzyści mogą cię zaskoczyć. Wiele świetnych pomysłów wpadło mi do głowy podczas uprawiania nordic walking z podcastem „na uszach”. 

Takie podwójne wykorzystanie czasu pozwala na systematyczny rozwój, bez specjalnych wyrzeczeń. 

Dlatego znajdź temat, który cię interesuje lub umiejętność, którą chcesz rozwinąć, poszukaj w Internecie rekomendowanych autorów, ściągnij na telefon aplikację do słuchania podcastów i do dzieła!

2.

Potężnym sposobem na zrobienie trochę wolnego miejsca w kalendarzu – zawodowym i prywatnym – jest delegowanie.

Jeśli masz rodzinę, możliwości dzielenia się obowiązkami jest wiele, jeśli natomiast żyjesz w pojedynkę, możesz „kupić” sobie trochę czasu, płacąc np. za sprzątanie. 

Znajdziesz przynamniej kilka aplikacji, przez które możesz zamówić usługę: sprzątania, prasowania, czy mycia okien w dogodnym dla ciebie terminie. Zawsze znasz z góry ostateczną cenę, wiesz kto do Ciebie przyjedzie, a za wszystko zapłacisz on-line. 

To samo dotyczy pracy zawodowej. 

Jeśli prowadzisz swój biznes, co zwykle nie zamyka się w godzinach 9:00-17:00, zastanów się jakie usługi możesz zlecić na zewnątrz i zatrudnij kogoś do pomocy, tak szybko, jak tylko będzie cię na to stać. 

I to nie musi być od razu pracownik na pełen etat, zwłaszcza, gdy Twój biznes dopiero raczkuje. Możesz po prostu poszukać podwykonawców, którzy również prowadzą swoje firmy i za swoją usługę wystawią Ci fakturę. 

Ja pracuję na tej zasadzie z grafikiem, informatykiem, montażystą audio i video, transkrybentką i jeszcze kilkoma osobami. Ilość czasu, jaką dzięki temu oszczędzam jest kolosalna. 

Zawsze kiedy mam ochotę na tym zaoszczędzić, przypominają mi się słowa profesora Janusza Filipiaka, założyciela i prezesa firmy Comarch:

„Pieniądze można pomnożyć – czasu nie. Dlatego w przydzielaniu swojego czasu ludziom i sprawom należy być skąpym”.

3.

Poszukaj też pola do automatyzacji. 

Idealnym przykładem czynności, którą można bez żalu zautomatyzować są zakupy. 

Jeśli robisz je kilka razy w tygodniu, spędzasz między sklepowymi półkami, w kolejkach i na dojazdach ok. 2-3 godzin. Niektóre supermarkety (np. Tesco) oferują możliwość złożenia zamówienia przez Internet i dowóz zakupów do domu. Za usługę zapłacisz kilka lub kilkanaście złotych, a zaoszczędzisz czas i pieniądze. 

Nie spędzisz czasu w kolejce, nie kupisz więcej niż zamierzałeś i nie będziesz musiał dźwigać zakupów. Jeśli zapiszesz swoją listę następnym razem, zmodyfikowanie jej zajmie ci dosłownie chwilę. 

Zaoszczędzony w ten sposób czas, możesz przeznaczyć np. na kurs językowy, czytanie książek, czy udział w spotkaniach z tematyki rozwoju osobistego.

4.

Świetnym, choć dość radykalnym sposobem na wygospodarowanie czasu na rozwój osobisty jest po prostu zapisanie się na szkolenie, spotkanie, studia podyplomowe, czy kurs on-line. 

Kiedy klamka zapadnie i wykonasz przelew będziesz musiał znaleźć czas ? 

Niezbadaną tajemnicą jest fakt, że im więcej mamy zajęć, tym więcej robimy. 

Dlatego, jeśli naprawdę chcesz się rozwijać, poszerzać swoje kompetencje i realizować cele, to jestem przekonana, że znajdziesz czas, aby to osiągnąć.

Dobrego tygodnia!
Anita Kowalska

Skupienie droższe od…

Skupienie droższe od…

Wielu z nas jest przekonanych, że aby zrobić więcej zadań, lub aby zrobić je lepiej, potrzebujemy więcej czasu.

Czy na pewno tak jest? 

Możesz mieć cały dzień na wykonanie jednego zadania, ale jeśli nie skupisz się na nim w 100%, większość z tego czasu zmarnujesz.

Wiele osób dziś narzeka, że brakuje im czasu, ale z moich doświadczeń wynika, że jeszcze częściej brakuje im skupienia.

Pewnie zastanawiasz się, czy jest jakiś sposób, aby skupić się NA ZAWOŁANIE?

Daj znać jak znajdziesz. 

Osobiście nie znam takich sposobów, ale mogę Ci pokazać jak ja BUDUJĘ swoją koncentrację, zanim przystąpię do zadania.

Jesteś ciekaw? To zaczynamy :)

Warunkiem koniecznym, aby wejść w stan pełnej koncentracji jest spokojny umysł, a kluczem do spokojnego umysłu jest oczyszczenie go ze śmieci, terminów i spraw, które w nim zalegają.

Głowa to najgorsze miejsce, w którym możesz trzymać swoje zadania, plany, pomysły i decyzje do podjęcia. To dlatego czujesz się psychicznie zmęczony, przygnieciony nadmiarem zadań. Nie wiesz od czego zacząć. Nie potrafisz się skupić. Trudno ci zebrać myśli. 

Być może naszym dziadkom planer, kalendarz, czy aplikacja do zarządzania zadaniami do niczego nie były potrzebne, ale wątpię też, aby ich życie było tak wielowątkowe i dynamiczne jak nasze. 

Nowa rzeczywistość wymaga nowych narzędzi. 

Dlatego zorganizuj sobie zewnętrzny system, który będzie pamiętał za ciebie.

Przerzuć do niego wszystko, co kłębi się w twoje głowie. 

Oczyść ją i wykorzystaj wolną przestrzeń, na myślenie o tym, co robisz w tym momencie, a nie o tym, co masz do zrobienia.

Na początek wystarczy, jak weźmiesz do ręki kartkę papieru i przelejesz na nią wszystko, o czym w tym momencie intensywnie myślisz lub starasz się nie zapomnieć. 

Jeśli miałeś się właśnie czymś martwić, zapisz to – pomartwisz się później ;)

Kiedy już to zrobisz, wycisz telefon, zamknij się w sali konferencyjnej lub pokoju, a jeśli nie masz jak się schować – załóż słuchawki na uszy. Ja mam takie z funkcją wyciszenia otoczenia. Często zakładam je w miejscach, o których nigdy nie powiedzielibyśmy, że są ciche i spokojne. Nie włączam muzyki, mi osobiście przeszkadza w skupieniu, ale śmieje się, że „włączam ciszę”. Dobre słuchawki pozwalają mieć swój niewidzialny pokój na zawołanie, dokładnie wtedy, gdy najbardziej go potrzebujesz – prawie jak w Harrym Potterze ✨

Znam jednak osoby, które stan maksymalnego skupienia osiągają nie dzięki ciszy, ale właśnie dzięki muzyce. Jeśli zawsze słuchasz tych samych utworów, to w końcu zaczynają ci się kojarzyć z pracą. Stają się niejako sygnałem do wejścia w stan skupienia, w tryb pracy. 

Każdy z nas słyszał o playlistach do fitnessu, czy biegania, jeśli muzyka pomaga ci w koncentracji, może warto stworzyć specjalną playlistę do pracy?

No dobrze. Mamy już ciszę lub muzykę, która sprzyja pracy. Papier się martwi za nas, więc mamy też czysty umysł. 

Czas na skupienie.

Znam dwa najskuteczniejsze sposoby na oczyszczenie umysłu i wejście w stan skupienia. Szczerze mówiąc oba brzmią dość niedorzecznie, ale naprawdę działają.

Pierwszy poznałam na kursie szybkiego czytania i technik pamięciowych. Polega on na wpatrywaniu się przez minutę w narysowaną, czarną kropkę… 

Wierz mi, wiem jak to brzmi. 

Zamiast kropki może to być równie dobrze twój długopis, obrączka, czy cokolwiek innego. 

Ważne, abyś przez minutę nie myślał o niczym innym – tyko o tej rzeczy. 

Przeganiał wszystkie napływające, a raczej napierające myśli i wracał do czarnej kropki niczym kultowa „wańka wstańka”. 

Spróbuj, przekonasz się, że to wcale niełatwe, ale gdy wytrwasz do końca okaże się, że nie myślisz o niczym. 

I właśnie o taki stan nam chodzi. Jeśli doświadczyłeś choć raz medytacji, to mechanizm złapiesz w lot.

Druga metoda jest jeszcze mniej kreatywna i odkryłam ją na pierwszym roku studiów, kiedy miałam się uczyć do egzaminów. Wtedy z pomocą przychodziła mi pewna gra. 

Nazywa się Saper… ??

Kto urodził się w latach 80-tych, wie o czym mówię. Gdy do Polski zawitały pierwsze komputery z systemem operacyjnym Windows, wszystkie miały wbudowane dwie gry: Pasjansa i Sapera. Ja lubiłam Sapera, bo jeśli nie chciałam trafić na bombę, musiałam się maksymalnie skoncentrować, skupić tylko na grze i włączyć logiczne myślenie. 

To automatycznie sprawiało, że nie myślałam o niczym innym i to był mój krok do budowania koncentracji – najpierw na grze, potem na nauce. 

Jeśli żadna z powyższych metod cię nie przekonuje, to spróbuj 5-minutowych medytacji lub ćwiczeń na uważność, których pełno w sieci.

Tak naprawdę wszystko, co sprowadzi cię do „tu i teraz” się nada.

Na koniec pamiętaj, że odrywanie się od zadania jest kosztowne. Ponowne wejście w stan koncentracji jest trudniejsze, niż wytrwanie w nim. Dlatego tak ważne jest przygotowanie sobie najpierw odpowiednich warunków.

Zatem twoje zadanie na dziś:

1. Przygotuj sobie odpowiednie warunki do pracy
2. Oczyść umysł
3. I wykonaj krótkie ćwiczenie na uważność

A potem daj mi znać, jak ci się pracowało ?

Dobrego tygodnia!
Anita Kowalska